​Jest przełom w śledztwie dotyczącym jednej ze skrzyń katyńskich, w których w 1943 roku do Krakowa przewieziono osobiste rzeczy Polaków zamordowanych i wrzuconych do dołów śmierci. Zaangażowany w ich poszukiwania małopolski oddział Polskiego Czerwonego Krzyża będzie wnioskował do IPN o wznowienie badań georadarowych w miejscu, gdzie mogła zostać ukryta skrzynia.

​Jest przełom w śledztwie dotyczącym jednej ze skrzyń katyńskich, w których w 1943 roku do Krakowa przewieziono osobiste rzeczy Polaków zamordowanych i wrzuconych do dołów śmierci. Zaangażowany w ich poszukiwania małopolski oddział Polskiego Czerwonego Krzyża będzie wnioskował do IPN o wznowienie badań georadarowych w miejscu, gdzie mogła zostać ukryta skrzynia.
Część dokumentów i zdjęć znalezionych przy zamordowanych oficerach w Katyniu /Berliner Verlag/Archiv /PAP/EPA

Sprawdzane lokalizacje to piwnica oraz podwórze kamienicy przy ulicy Studenckiej 19 w Krakowie, gdzie mieści się siedziba Polskiego Czerwonego Krzyża. 

PCK zawnioskował o badania, bo poprzednie mogły być niemiarodajne. Zasięg georadaru, który skanował grunt we wspomnianej tajemniczej lokalizacji to niecały metr, tymczasem okazało się, że dawniej w to miejsce nawieziono nawet 2 metry ziemi i gruzu, stąd potrzeba przeprowadzenia kolejnych badań.  

W 1943 po ekshumacji ofiar sowieckiej zbrodni w Katyniu Niemcy przywieźli do Krakowa 11 skrzyń. Były w nich rzeczy znalezione w dołach śmierci, np. obrączki, papierośnice czy pamiątki po bliskich. Część trafiła na wystawę zorganizowaną przez hitlerowców.

O skrzyni katyńskiej w Krakowie wspominał działacz opozycyjny w PRL-u i profesor AGH Jan Sentek. Jego relację w 1991 roku nagrał Adam Macedoński, twórca Instytutu Katyńskiego. Profesor opisywał nieznaną przez lata akcję zorganizowaną przez żołnierzy AK, których celem było zdobycie rzeczy z Katynia przywiezionych przez hitlerowców. W ich ukryciu mieli uczestniczyć pracownicy krakowskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża. 

(az)