Izraelska armia polowała na przywódcę Hamasu od wielu miesięcy. Izraelski wywiad, powszechnie uważany za jeden z najlepszych na świecie, nie był w stanie go namierzyć. Ale Jahja Sinwar wreszcie wpadł - nie zginął jednak w zaplanowanym i ukierunkowanym ataku, jak to się stało z innymi liderami tej palestyńskiej organizacji terrorystycznej, ale został zabity w strzelaninie z izraelskimi żołnierzami na południu Strefy Gazy.
Jak przekazał w czwartek wieczorem rzecznik prasowy Sił Obronnych Izraela (IDF) kontradmirał Daniel Hagari, izraelscy żołnierze przeszukiwali rejon obozu dla uchodźców Tel al-Sultan w pobliżu miasta Rafah na południu Strefy Gazy po informacji, że ukrywają się tam starsi dowódcy Hamasu.
Wojskowi zobaczyli trzech bojowników przemieszczających się między budynkami i otworzyli do nich ogień. Doszło do strzelaniny, a Jahja Sinwar schronił się w ruinach jednego z domów. Próbował uciec, ale nasze siły go wyeliminowały - dodał rzecznik prasowy IDF.
Izraelska armia opublikowała też nagranie z drona, który zlokalizował przywódcę Hamasu. Widać na nim, jak zamaskowany ranny mężczyzna próbuje strącić maszynę, rzucając w nią podłużnym przedmiotem. Według mediów budynek został również ostrzelany przez czołg.