Przywódca Hamasu Jahja Sinwar został zabity przez izraelskich żołnierzy w Strefie Gazy - ogłosiły siły zbrojne Izraela. Podkreślono, że ścigany od roku przywódca terrorystycznej organizacji był odpowiedzialny za zorganizowanie krwawego ataku na państwo żydowskie z 7 października 2023 r.
Doniesienia o śmierci Sinwara zaczęły się pojawiać w mediach w czwartek po południu. Jego zabicie jako pierwszy potwierdził izraelski minister spraw zagranicznych Israel Kac.
Hamas nie skomentował jak na razie informacji o zabiciu swego przywódcy.
Według armii izraelskiej Sinwar został zabity podczas operacji na południu Strefy Gazy po nadejściu informacji wywiadowczej, że znajdują się tam "wyżsi dowódcy Hamasu". Żołnierze zabili trzech hamasowców, a identyfikacja ciał potwierdziła, że jednym z nich był Sinwar - dodało wojsko. Media przekazały, że lider Hamasu został zidentyfikowany dzięki dokumentacji stomatologicznej pochodzącej z czasów, gdy był osadzony w izraelskim więzieniu oraz badaniom DNA.
Sinwar kierował Hamasem od sierpnia 2024 roku. Jego poprzednik Ismail Hanije został zabity 31 lipca w przypisywanym Izraelowi ataku w Teheranie. Zabity w środę terrorysta kierował wcześniej strukturami organizacji w Strefie Gazy.
Był jednym z architektów ataku na południe Izraela 7 października 2023 r. - najkrwawszego zamachu terrorystycznego w historii tego kraju. Zginęło w nim ok. 1200 osób, a 251 uprowadzono jako zakładników. Najazd rozpoczął trwającą do dziś wojnę w Strefie Gazy.
Lider Hamasu był uważany za nieprzejednanego wroga Izraela, odpowiedzialnego za organizację wielu zamachów terrorystycznych. Izraelska prasa porównuje go do twórcy Al-Kaidy, Osamy bin Ladena. Sinwar był od wielu lat na celowniku izraelskich służb, a po 7 października jego zabicie było jednym z głównych celów wojska i służb. Zabity przywódca Hamasu zdawał sobie sprawę z zagrożenia i słynął z rygorystycznego przestrzegania środków ostrożności. Od roku ukrywał się prawdopodobnie w gęstej sieci tuneli pod Strefą Gazy. Unikał korzystania z urządzeń elektronicznych i nie pokazywał się publicznie.
Sinwara zabito po "trwającym rok pościgu", w czasie którego "chronił się za plecami gazańskich cywilów na ziemi i pod jej powierzchnią" - zaznaczono w komunikacie wojska.
To wielkie militarne i moralne osiągnięcie Izraela, a także zwycięstwo całego wolnego świata w walce z kierowaną przez Iran osią zła radykalnego islamu - skomentował minister Kac.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił, że śmierć Sinwara nie oznacza końca wojny przeciwko Hamasowi, a żołnierze będą dalej walczyć, by uwolnić zakładników. Zapowiedział jednocześnie, że terroryści, którzy wydadzą porwanych i poddadzą się, zostaną oszczędzeni.
Netanjahu dodał, że zabicie Sinwara oznacza początek "epoki po Hamasie". Podkreślił, że ta organizacja nie będzie rządziła Strefą Gazy po wojnie i jest to szansa dla mieszkańców tego terytorium na uwolnienie się od tyranii Hamasu, który "zrujnował ich życie". Zaznaczył, że wyeliminowanie tego terrorysty oraz izraelska ofensywa przeciwko Hezbollahowi w Libanie to "zwycięstwo światła nad ciemnością" i szansa dla Bliskiego Wschodu na powstrzymanie irańskiej "osi zła" oraz pokój i stabilność w regionie.
Forum rodzin zakładników wezwało izraelski rząd, by wykorzystał śmierć Sinwara do jak najszybszego uwolnienia przetrzymywanych.
Sinwar był odpowiedzialny za okrutne akty terroryzmu wymierzone w izraelskich cywilów i obywateli innych państw oraz zamordowanie tysięcy niewinnych ludzi - przekazał prezydent Izraela Icchak Hercog. Dodał, że celem "zbrodniczej działalności" lidera Hamasu było sianie terroru i śmierci oraz destabilizacja Bliskiego Wschodu.
Podkreślił, że teraz Izrael musi "bardziej niż kiedykolwiek" zintensyfikować wysiłki w celu uwolnienia 101 wciąż więzionych w Strefie Gazy zakładników.
Orientalista Marcin Krzyżanowski w rozmowie z RMF FM ocenia, że śmierć przywódcy Hamasu nie kończy konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Jego zdaniem, to, że Sinwar nie żyje, może być chwilowym sukcesem Izraela i przejściowymi trudnościami organizacyjnymi dla Hamasu. W dłuższej perspektywie oznacza to jedynie nasilenie konfliktu, a co za tym idzie, możemy się spodziewać kolejnych ataków z obu stron.
Hamas, jak i Hezbollah na północnym froncie, to organizacje bardzo zdeterminowane, mające do dyspozycji bardzo dużą bazę rekrutacyjną oraz zdolne do przetrwania w formie zahibernowanej trudnego okresu, żeby móc - po zmniejszeniu nacisków - wrócić do walki - podkreślił Krzyżanowski w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Radkowskim.
Wbrew pozorom śmierć Sinwara jest Hamasowi propagandowo na rękę. Zginął niejako z bronią w ręku, a przynajmniej tak to jest przedstawiane przez media prohamasowskie, co przyczyni się do dorobienia jego osobie legendy prawdziwego męczennika - dodał.
A to - według niego - może wzmocnić morale potencjalnych rekrutów i utrudnić zwalczanie Hamasu.