Konwój składający się z 80 ciężarówek z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy został we wtorek wysłany z Egiptu na przejście Kerem Szalom na granicy Izraela ze Strefą Gazy. Punkt ten został uruchomiony przez władze izraelskie po to, aby zintensyfikować dostarczanie pomocy humanitarnej dla palestyńskiej enklawy.
Ciężarówki po przejściu kontroli w Kerem Szalom nie wjeżdżają jednak od razu do Strefy Gazy, ale są kierowane ponownie do Egiptu na przejście w Rafah i dopiero tam pokonują granicę z palestyńskim terytorium.
Do tej pory inspekcje dokonywane były tylko na przejściu Nitzana na granicy Egiptu z Izraelem, po czym ciężarówki jechały do Rafah i tam przekraczały granicę ze Strefą Gazy.
Wykorzystanie Kerem Szalom, znajdującego się około 3 km od Rafah, ma pozwolić na obsłużenie większej liczby ciężarówek. Jednak w miarę jak sytuacja humanitarna w Strefie Gazy staje się coraz bardziej rozpaczliwa, ONZ nalega, aby Izrael zezwolił ciężarówkom na wjazd do enklawy bezpośrednio z Kerem Szalom.
Podobne stanowisko prezentują Stany Zjednoczone, a rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby powiedział, że otwarcie Kerem Szalom tylko po to, aby przeprowadzać tam inspekcje, jest decyzją "niewystarczającą".
"Odpowiedź izraelskiego rządu była taka, że może on zbudować zdolność Rafah do zapewnienia wystarczającej pomocy humanitarnej, ale my ostatecznie doszliśmy do wniosku, że tak nie jest" - powiedział Kirby.
Kerem Szalom przed rozpoczęciem wojny Hamasu z Izraelem było głównym przejściem towarowym na granicy ze Strefą Gazy i codziennie przejeżdżało tamtędy ok. 500 ciężarówek z pomocą humanitarną. Po 7 października punkt ten został jednak zamknięty przez władze izraelskie, a wszelka pomoc humanitarna docierała do palestyńskiej półenklawy przez przejście Rafah, które jest przeznaczone głównie dla pieszych.
We wtorek doszło też do innych ważnych decyzji w sprawie konfliktu Izraela i Palestyny. Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło rezolucję, wzywającą do "natychmiastowego humanitarnego zawieszenia broni" w Strefie Gazy. Dokument nie jest wiążący, jego celem jest wywarcie presji na Izrael i USA, aby doprowadzić do rozejmu w palestyńskiej enklawie.
Za rezolucją głosowało 153 spośród 193 państw członkowskich, 10 było przeciw, w tym USA i Izrael, 23 wstrzymały się od głosu.
Dokument wyraża zaniepokojenie "katastrofalną sytuacją humanitarną w Strefie Gazy" i jest odpowiedzią na prośbę Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa, który twierdził, że obawia się "całkowitego załamania porządku publicznego na terytorium Palestyny w stanie wojny".
Rezolucja "żąda natychmiastowego humanitarnego zawieszenia broni", wzywa do ochrony ludności cywilnej, dostępu pomocy humanitarnej oraz "natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienie wszystkich zakładników".
Podobnie jak poprzedni tekst, przyjęty pod koniec października, w którym wzywano do "natychmiastowego i trwałego zawieszenia broni, prowadzącego do zaprzestania działań wojennych", obecny także nie potępia Hamasu. Zostało to skrytykowane przez Izrael i Stany Zjednoczone, które zgłosiły poprawkę, potępiającą "ohydne ataki terrorystyczne Hamasu" z 7 października, ale została ona odrzucona.
Dlaczego tak trudno jednoznacznie stwierdzić, że zabijanie dzieci i strzelanie do rodziców na oczach ich dzieci jest okropne? - pytała ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield.
Izraelski ambasador potępił "obłudną" rezolucję. Nadszedł czas, aby zrzucić winę na tych, którzy na to zasługują, na potwory Hamasu - mówił i podkreślił, że zawieszenie broni jedynie wzmocni palestyński ruch islamistyczny.