Ten dzień na długo zapadnie Brazylijczykom w pamięć: w sobotę po raz pierwszy w historii męska reprezentacja tego kraju w piłce nożnej wywalczyła złoty medal olimpijski! Losy finału, w którym "Canarinhos" zmierzyli się z Niemcami, musiał rozstrzygnąć konkurs rzutów karnych, bowiem po 120 minutach gry na tablicy wyników widniał remis 1:1. Serię rzutów karnych Brazylijczycy wygrali 5-4, a zwycięską "jedenastkę" wykonał Neymar.

Ten dzień na długo zapadnie Brazylijczykom w pamięć: w sobotę po raz pierwszy w historii męska reprezentacja tego kraju w piłce nożnej wywalczyła złoty medal olimpijski! Losy finału, w którym "Canarinhos" zmierzyli się z Niemcami, musiał rozstrzygnąć konkurs rzutów karnych, bowiem po 120 minutach gry na tablicy wyników widniał remis 1:1. Serię rzutów karnych Brazylijczycy wygrali 5-4, a zwycięską "jedenastkę" wykonał Neymar.
Piłkarze reprezentacji Brazylii ze złotymi medalami igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro /ALEJANDRO ERNESTO /PAP/EPA

Największy gwiazdor olimpijskiej reprezentacji Brazylii pewnie trafił w prawy górny róg niemieckiej bramki, po czym popłakał się ze szczęścia - a wraz z nim wielu kibiców zgromadzonych na słynnym stadionie Maracana.

Wcześniej, w 27. minucie, również Neymar zdobył bramkę, która dała jego drużynie prowadzenie 1:0. Popisał się przy tym bezpośrednim trafieniem z rzutu wolnego. Kwadrans po przerwie wyrównał jednak Max Meyer, a remis 1:1 utrzymał się nie tylko do końca regulaminowego czasu gry, ale i przez całą dogrywkę.

W konkursie "jedenastek" pomylił się tylko rezerwowy Nils Petersen - jego strzał w piątej kolejce obronił bramkarz Weverton.

Nasi zawodnicy wykazali ekstremalne poświęcenie, profesjonalizm i umiejętności techniczne. Wyjadę stąd z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku - cieszył się trener świeżo upieczonych mistrzów olimpijskich Rogerio Micale.

Radość jego ekipy i kibiców była tym większa, że "Canarinhos" rozpoczęli zmagania od bezbramkowych remisów z RPA i Irakiem. Rodakom bardzo się te wyniki nie spodobały.

Krytykom, którzy w nas nie wierzyli, odpowiedzieliśmy futbolem. Teraz będziecie mnie musieli nosić na rękach - stwierdził po ostatnim gwizdku finału Neymar, powtarzając słowa selekcjonera Carlosa Alberta Parreiry, który w 1994 roku wywalczył mistrzostwo świata, choć niewielu w ojczyźnie w niego wierzyło.

To jeden z najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Dziękuję rodzinie, przyjaciołom, kolegom z zespołu - dodał kapitan reprezentacji Brazylii.

Olimpijskie złoto smakuje tym lepiej, że Brazylijczykom udał się rewanż za katastrofalny półfinał mundialu, rozegranego w tym kraju przed dwoma laty. Niemcy - którzy sięgnęli później po Puchar Świata - w półfinale rozbili wówczas gospodarzy aż 7:1. Teraz kibice uznali, że rachunki zostały wyrównane - w sobotę prawie 80 tysięcy widzów zgromadzonych na Maracanie zaśpiewało pokonanym piosenkę wokalistki Beth Carvalho ze słowami: Możesz płakać, możesz płakać, nic mnie to nie obchodzi. Nadszedł dzień, w którym mi zapłacisz.

"Canarinhos" zadedykowali sukces doświadczonemu, 38-letniemu bramkarzowi Fernando Prassowi, który również miał wystąpić w olimpijskim turnieju, ale tuż przed jego rozpoczęciem nabawił się kontuzji. Jego koledzy z drużyny odebrali złote medale ubrani w koszulki z jego nazwiskiem.

Brazylijczycy już pięciokrotnie sięgali po tytuł mistrzów świata, ale jeszcze nigdy nie triumfowali w turnieju olimpijskim. Trzykrotnie zdobyli srebrny medal - w tym w Londynie przed czterema laty, gdy w finale ulegli Meksykowi. W tej chwili jedynymi mistrzami świata, którzy nie odnieśli jeszcze triumfu na igrzyskach, pozostają Niemcy.

(edbie)