5-letni chłopiec trafił do nowojorskiego szpitala z podejrzeniem eboli. Chłopiec przyleciał w sobotę z Gwinei, gdzie szaleje epidemia.
Dziecko ma 39 stopni gorączki. Chłopiec wymiotował, wszystkie symptomy wskazują, że jest chory na ebolę. Trwają badania.
5-latka przetransportowano z jego rodzinnego domu na Bronxie do jednego ze szpitali. Umieszczony został w odizolowanym pomieszczeniu.
Jeśli potwierdzi się, że 5-latek ma ebolę, to będzie to drugi taki przypadek w Nowym Jorku. W czwartek wirusa wykryto u lekarza, który powrócił z Afryki Zachodniej. 33-letni Craig Spencer pracował dla organizacji humanitarnej "Lekarze bez granic" w Gwinei, jednym z trzech krajów afrykańskich, które stały się ogniskami epidemii. Narzeczona Spencera i jego dwóch bliskich znajomych, z którymi miał bezpośrednie kontakty po powrocie do USA, zostali poddani kwarantannie.
Wirus, którzy przenosi się przez kontakt z płynami ustrojowymi osoby zarażonej, zabił już, według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ponad 4,9 tys. osób. Szacuje się, że zarażonych jest ponad 10 tys., głównie w Gwinei, Liberii i Sierra Leone.