Wspólne oglądanie "Kevina samego w domu" w czasie świąt Bożego Narodzenia stało się w wielu polskich rodzinach tradycją. Dziennikarze "The New York Times'a" oraz ekonomiści postanowili sprawdzić, ile zarabiali oraz czym zajmowali się rodzice filmowego Kevina. Jak się okazuje, McCallisterowie mogli mieć całkiem spory majątek.

"Kevin sam w domu" to bożonarodzeniowa komedia z 1990 roku o Kevinie McCallisterze, który w Boże Narodzenie zostaje sam we własnym domu i przechytrza włamywaczy.  Film do tego stopnia wpisał się w świąteczną tradycję, że wielu z nas już nie wyobraża sobie bez niego Bożego Narodzenia.

Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do oglądania przygód chłopca, którego rodzina omyłkowo zostawiła samego w święta, że gdy w 2010 roku Polsat nie chciał wyemitować komedii, petycję za przywróceniem filmu podpisało wówczas niemal 50 tys. osób.

Dom wskazówką bogactwa McCallisterów

Wielu fanów zastanawia się, jak bogaci byli rodzice Kevina i czym się zajmowali, skoro mają tak luksusowy dom. Odpowiedzi na to pytanie - wspólnie z ekonomistami oraz osobami związanymi z filmem - postanowili poszukać dziennikarze "The New York Times".

Na początku filmu jeden ze złodziei, Harry, mówi swojemu przyjacielowi Marvowi, że ich głównym celem jest dom rodziny McCallisterów, ponieważ może znajdować się w nim dużo biżuterii i "papierów wartościowych".

"To właśnie dom jest najlepszą wskazówką, ile pieniędzy mają McCallisterowie" - zauważają dziennikarze.

Dom, który pojawił się w filmie, rzeczywiście istnieje pod adresem 671 Lincoln Avenue na przedmieściach Chicago, w miejscowości Winnetka. To jedna z najdroższych miejscowości w Stanach Zjednoczonych. Wydaje się, że w domu jest wystarczająco dużo miejsca, aby Kevin i jego czwórka rodzeństwa mogli mieć własne pokoje. Co więcej - może się tam pomieścić cała armia gości.

Według ekonomistów z Banku Rezerw Federalnych w Chicago w 1990 r. na dom było stać jedynie 1 procent najbogatszych gospodarstw domowych w mieście. I tak jest nadal. Jak podaje portal Zillow, dom McCallisterów w 2022 roku miałby kosztować prawie 2,4 mln dolarów (ok. 9,5 mln zł) i mogła sobie na niego pozwolić rodzina osiągająca dochody na poziomie 730 tys. dolarów rocznie.

Matka projektantką mody, ojciec... powiązany z mafią?

W filmie nie wyjaśniono, czym zajmują się rodzice Kevina. Niektórzy sugerują, że matka chłopca Kate McCallister jest projektantką mody. Mają na to wskazywać manekiny, które później pojawiają się w jednej ze scen, kiedy Kevin próbuje oszukać włamywaczy, aby pomyśleli, że nie jest sam w domu.

Amerykański pisarz Todd Strasser, który napisał książki na podstawie filmu "Kevin sam w domu", również z matki Kevina postanowić zrobić projektantkę mody, a z ojca - biznesmena. Jak tłumaczył "tak było najłatwiej". Oto scenariusz. Rób, co chcesz - mieli mu powiedzieć twórcy filmu.

Ale nigdy nie przyszło mu do głowy, aby szczegółowo wyjaśnić, skąd pochodzą pieniądze McCallisterów. Myślał, że należą do "wyższej klasy średniej", ale nie "super bogaci".

Oprócz domu rodzina ma inne atrybuty bogactwa: noszą ładne ubrania i wynajmują kilka samochodów dostawczych, aby zabrać całą rodzinę na lotnisko.

Ale kiedy Kate w filmie "Kevin sam w Nowym Jorku" próbuje przekupić starsze małżeństwo, aby zrezygnowało z biletów do Paryża, by mogła wrócić do syna do domu, oferuje biżuterię i gotówkę, ale sugeruje, że jej zegarek - Rolex - jest fałszywy.

Według jednej z hipotez fanów, tata Kevina może być powiązany z mafią lub inną działalnością przestępczą. To wyjaśniałoby, dlaczego ich dom był celem "mokrych bandytów" i dlaczego Kevin nie skontaktował się z policją. Ale to tylko teoria spiskowa, która nie została w jakikolwiek sposób potwierdzona.

Bogaci wujkowie

Dziennikarze wspominają także o świątecznej wycieczce rodziny do Paryża. Jak zauważono, przelot 15 osób do stolicy Francji jest drogi, zwłaszcza kiedy pierwszą klasą podróżuje czwórka dorosłych osób.

Rodzice Kevina nie płacą jednak za bilety lotnicze. Na początku filmu Kate McCallister mówi funkcjonariuszowi policji - który w rzeczywistości jest włamywaczem w przebraniu - że za loty zapłacił brat jej męża.

Ten brat to wujek Kevina - Rob. W pierwszym filmie jest postacią drugoplanową, ale kilka wzmianek o nim sugeruje, że jest bogaty. Płaci za bilety i ma mieszkanie w Paryżu, z którego roztacza się wspaniały widok na Wieżę Eiffla i w którym może pomieścić 15 członków jego rodziny.

Z kolei wujek Frank, mieszka w Ohio i podróżuje z rodziną z Illinois do Paryża. W filmie widać, że jest skąpy - w samolocie prosi żonę, aby włożyła jej do torebki kryształowe kieliszki. Wcześniej nie chciał zapłacić za pizzę nieco ponad sto dolarów.

To zachowanie może sugerować, że jest bogaty - twierdzi "The New York Times". Jak wynika z artykułu opublikowanego w 2008 roku w The American Journal of Psychiatry, kradzieże w sklepach były "znacznie częstsze" wśród osób, których dochody rodzinne przekraczały 70 tys. dolarów.

Film nie jest o pieniądzach

Scenografka filmu "Kevin sam w domu", Eva Cowley, podkreśla, że w tym filmie nie chodzi o pieniądze. Zespół stworzył tę podnoszącą na duchu komedię, która ma wprowadzić widzów w świąteczną atmosferę.

Myślę, że fani kłócący się o dochody rodziców lub wartość domu powinni po prostu cieszyć się filmem  - przekazała Eva Cowley.

W e-mailu do redakcji napisała, że dom nie był drogo umeblowany, ale celowo miał "okazały, ekskluzywny wygląd".

Podkreśliła, że w czasach kręcenia filmu granat i przykurzony róż były popularnymi kolorami wnętrz. Ale zainspirowały ją obrazy Normana Rockwella i antyczne kartki świąteczne, aby w domu rodzinnym wykorzystać nasycone czerwienie, zielenie i złoto.