15 tysięcy złotych grzywny musi zapłacić Artur Szpilka za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza Służby Więziennej w Tarnowie - donosi "Gazeta Krakowska". 23-letni pięściarz odsiadywał w Tarnowie wyrok półtora roku więzienia za pobicie.
Strażnik Mariusz G. zeznał, że rankiem 23 czerwca 2010 roku wszedł do celi numer 114, w której siedział bokser i trzech innych osadzonych. Zwrócił Szpilce uwagę, że nie zaścielił łóżka i zabrał go na rozmowę do wychowawcy. W drodze powrotnej pięściarz miał go popchnąć i powiedzieć, że G. jest "frajerem".
To było dla mnie bardzo obraźliwe stwierdzenie. Powiadomiłem o incydencie przełożonych - zeznawał na sali rozpraw strażnik.
Inną wersję wydarzeń przedstawił Szpilka. Mówił, że to strażnik zrobił mu na łóżku "pilota", kazał je ponownie zaścielić i prowokował, by go zaatakować. Gdybym go raz uderzył, to nie byłoby co zbierać, ale tak się nie zachowałem - przekonywał. Jak dodał, w więzieniu "frajerzy" to wszyscy niegrypsujący.
Za incydent sprzed dwóch lat prokurator domagał się dla "Szpili" pół roku więzienia, obrona chciała uniewinnienia.
Sąd uznał, że prawdziwa jest wersja pokrzywdzonego strażnika, ale pięściarzowi wymierzył tylko wysoką grzywnę. Oskarżony na wolności zmienił swoje zachowanie. Kiedyś był kibolem, a dziś jest w gronie 10 najlepszych bokserów świata. Nie ma potrzeby przerywać jego kariery i wsadzać go do więzienia - mówił sędzia Mariusz Kosiniak. Wystarczy, że poniesie dotkliwą karę w postaci wysokiej grzywny. 15 tysięcy złotych to w przeliczeniu dwumiesięczne dochody deklarowane przez oskarżonego - dodał sędzia.
Nie ukrywał, że gdyby skazał Szpilkę na więzienie nawet z warunkowym zawieszeniem, to bokser automatycznie musiałby odsiedzieć jeszcze inny wyro siedmiu miesięcy więzienia za pobicie, który wymierzył mu kiedyś myślenicki sąd.
Zarówno obrońca Szpilki, jak i prokuratura zapowiedzieli odwołanie.