Nowe wybory prezydenckie, parlamentarne i lokalne na Białorusi mogą się odbyć po przyjęciu nowej konstytucji - oznajmił prezydent tego kraju Alaksandr Łukaszenka, cytowany w poniedziałek przez agencję RIA Nowosti. Tymczasem białoruskie ministerstwo zdrowia informuje o 158 uczestnikach demontacji, który przebywają w szpitalach. Trzy osoby są w stanie ciężkim –mówił minister zdrowia Uładzimir Karanik, podaje internetowa Nasza Niwa. W poniedziałek popołudniu Centralna Komisja Wyborcza Białorusi oświadczyła, że nie ma podstaw, by uznać wybory prezydenckie w szeregu lokali wyborczych za nieważne.
Wcześniej tego dnia Łukaszenka zadeklarował, że jest gotów podzielić się kompetencjami szefa państwa, "jednak nie pod presją i nie poprzez ulicę (protesty uliczne - PAP)".
Przypomniał, że trwa praca nad wariantami zmian w konstytucji.
W poniedziałek po południu przed ministerstwem zdrowia odbywa się protest lekarzy i pracowników służby zdrowia. Domagają się oni dostępu do aresztów, w których przebywają ludzie pobici przez milicję w czasie protestów.
Karanik wyszedł do protestujących. Zapewnił, że zatrzymani mają dostęp do pomocy medycznej.
Wnioskodawcy nie przedstawili Centralnej Komisji danych, które świadczyłyby o tym, że komisje wyborcze ustanowiły wynik wyborów nieprawidłowo. Argumenty mające w istocie charakter domysłów nie mogą być powodem uznania skarg. W takich warunkach nie ma podstaw do uznania wyborów w lokalach wyborczych za nieważne - napisano w odpowiedzi na skargi wyborcze.
Komisja zaznaczyła, że może zlecić powtórne podliczenie głosów w danym lokalu w razie stwierdzenia błędów lub niezgodności w protokołach okręgowych i obwodowych komisji wyborczych lub innych nieprawidłowości w trakcie głosowania lub przy podliczaniu głosów. Informacji o takich nieprawidłowościach we wnioskach nie zamieszczono - napisano.
Wynik wyborów prezydenckich na Białorusi zaskarżyła główna rywalka prezydenta Alaksandra Łukaszenki, Swiatłana Cichanouska, a także inni kandydaci: była deputowana Hanna Kanapacka, współprzewodniczący ruchu Mów Prawdę Andrej Dzmitryjeu i lider Białoruskiej Socjaldemokratycznej Hramady Siarhiej Czeraczań.
Na Białorusi trwa strajk generalny. Nie pracują dziesiątki największych firm i zakładów produkcyjnych. Pełna skala tego protestu przeciwko rządom Alaksandra Łukaszenki nie jest znana, ale ze wszystkich większych miast i firm docierają sygnały o wstrzymaniu prac.
Od rana nie działa państwowa telewizja - pracownicy ogłosili strajk. W studiu białoruskiej telewizji nie pojawili się prowadzący. Od rana widzowie mogli zobaczyć puste fotele. W tle grała muzyka.
Podczas spotkania Łukaszenki z robotnikami publiczność krzyczała: "Odejdź!".