Teza, że nie panowałem nad służbami, jest w mojej ocenie kapitulacją komisji - tak były premier Donald Tusk skomentował swoje przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Szefowa komisji Małgorzata Wassermann po przesłuchaniu byłego premiera stwierdziła, że prace komisji jednoznacznie pokazały, że Donald Tusk nie zdał egzaminu i nie poradził sobie z rządzeniem tak dużym państwem jak Polska.
Przez trzy lata żadna z instytucji nie potrafiła skutecznie stanąć na drodze Marcina P. - oceniła Małgorzata Wassermann. Mówiąc o okresie rządów Tuska Wassermann stwierdziła, iż "prace komisji pokazały, że czas to był dla przestępców jak Marcin P.". A dla zwykłych obywateli to był czas łez i krzywdy - powiedziała szefowa komisji śledczej.
To jest moje wrażenie, nie chcę w żaden sposób nikogo dotknąć, ale dzisiaj ta teza, że nie panowałem nad służbami, jest w mojej ocenie tak naprawdę kapitulacją komisji, bo przecież pierwszą tezą było to, że jestem odpowiedzialny za te sprawy. Taka była teza PiS-u od samego początku - powiedział Tusk.
Wydaje się, że te długie miesiące, już lata właściwie pracy tej komisji, ale też prokuratury, która pracuje pod specjalnym nadzorem, pełną kontrolą ministra Ziobry, kiedy się okazało, że nawet tak zorientowane prokuratura i służby nie są w stanie nawet niczego zasugerować negatywnego pod moim adresem, to jedyne co pozostaje, to takie miękkie insynuowanie, że nie do końca panowałem nad państwem - dodał były premier.
Tusk przyznał, że podczas przesłuchania nie czuł się jak zwierz, na którego ktoś poluje. Według niego było nadspodziewanie spokojnie. Narzekał jedynie na przerywanie i na to, że często nie mógł dokończyć swoich wypowiedzi.
Dodał, że to, co go najbardziej zaskoczyło podczas przesłuchania, to wyłączanie mu mikrofonu. To było coś, czego się nie spodziewałem i chyba to jest bez precedensu. Chyba nigdzie tego typu praktyk się nie stosuje, aby przesłuchiwanego wyłączać mikrofon, wtedy, kiedy coś wyjaśnia - podkreślił Tusk.
W trakcie rozmowy z dziennikarzami Tuskowi zadzwonił telefon. Okazało się, że to jego syn, Michał - też przesłuchiwany przez komisję. Mój syn - z uściskiem na odległość, że tata nie poległ - stwierdził.
Tusk pytany, czy stawi się przed inną komisją śledczą - ds. VAT-u - powiedział, że jeśli będzie mógł z powodu obowiązków, to tak. Dodał jednak z przekąsem: "Nie polecam komisji".
Przesłuchanie Donalda Tuska przez komisją śledczą trwało blisko 7 godzin. Były szef rządu zapewniał, że nie ostrzegłem swojego syna przed inwestowaniem w Amber Gold. Mój syn dokonywał wyboru życiowego, uważałem, że robi nierozsądnie - stwierdził Tusk. Były szef rządu podkreślał, że w jego przekonaniu ingerowanie w działalność ABW lub prokuratury w sprawie Amber Gold "to nie było pole aktywności dla premiera".
(mpw)