Będą co najmniej dwa raporty z prac hazardowej komisji śledczej. Wielką burzę przy Wiejskiej wywołał bowiem projekt raportu końcowego złożony przez szefa komisji Mirosława Sekułę z PO. To wypociny i manifest polityczny Platformy - ocenili dokument śledczy z PiS i zapowiedzieli własny raport.
Zdaniem opozycji, nie czas jeszcze na wnioski z prac komisji. Posłów rozwścieczył fakt, że Mirosław Sekuła przedstawił projekt raportu końcowego na 6 dni przed - ich zdaniem - bardzo ważnym spotkaniem z prokuratorami, którzy prowadzą śledztwa hazardowe. Ponadto posłowie PiS chcą jeszcze przesłuchać świadków.
Nie wolno postawić diagnozy przed rzetelnym zbadaniem całej sprawy, a pan to dzisiaj zrobił - mówił w Sejmie Bartosz Arłukowicz z Lewicy.
Posłowie stwierdzili również, że treść 200-stronicowego raportu jest skandaliczna i niepoparta dowodami, a Sekuła wybrał tylko fakty wygodne dla Platformy. Ten manifest polityczny PO możecie sobie państwo czytać na własnych imprezach. To są wypociny na poziomie 2 z minusem. Wypociny i manifest polityczny Platformy Obywatelskiej! Ja się pod tym absolutnie nie podpiszę - emocjonowała się posłanka PiS Beata Kempa.
Dlatego ona i jej partyjny kolega Andrzej Dera zapowiedzieli swoją wersję raportu. Mirosław Sekuła twierdzi jednak, że nie mają do tego prawa - mogą jedynie składać poprawki do jego wersji, które ewentualnie zostaną uznane za wnioski mniejszości. Szef komisji odpiera też zarzut, że za szybko przedstawił raport. Każdy moment będzie zły, bo PiS chce ciągnąć prace komisji w nieskończoność - twierdzi.
Na koniec, by uspokoić nieco emocje, zgodzono się na przesłuchanie jeszcze jednego świadka. Będzie to pracownica resortu sportu.