"W najbliższym czasie będą bardzo ciężkie i krwawe walki wokół Bachmutu. Może też dojść do prób ograniczonych operacji ofensywnych ze strony Rosji na innych kierunkach" - mówił w internetowym Radiu RMF24 analityk wojskowy Jarosław Wolski. Zdaniem rozmówcy Piotra Salaka, wojna wchodzi w gorącą i krwawą fazę.
Jak podkreślał Jarosław Wolski, sytuacja Bachmutu w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy jest trudna.
Wiemy, że po raz drugi w ciągu czterech dni wojska ukraińskie kontratakowały pod Bachmutem. Udało się odepchnąć Rosjan. Tym razem do kontrataku przeznaczono większe siły niż w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zobaczymy, jaki będzie efekt. Ukraińskie zapowiedzi są takie, że Bachmut nie będzie opuszczony. Sytuacja miasta jest trudna. Rosjanie odcięli dwie z trzech dróg zaopatrzeniowych - mówił ekspert.
Zdaniem rozmówcy Piotra Salaka, jeśli Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy uznał, że Bachmutu należy bronić, to widocznie musiały stać za tym jakieś ważne przesłanki.
Samo miasto nie jest wbrew pozorom wrotami do Donbasu, natomiast urosło do rangi symbolu. Bez wątpienia pozwala wykrwawiać rosyjskie czołówki, które byłyby gdzie indziej zaangażowane, w przypadku gdyby miasto zostało zdobyte. (...) Sytuacja w tym tygodniu jest najgorsza od początku walk o Bachmut, ale to nie oznacza, że Siły Zbrojne Ukrainy są na przegranej pozycji - zaznaczył Jarosław Wolski.
Według eksperta, nie było żadnej wielkiej bitwy pancernej, o której pisał "New York Times". Amerykański dziennik podał w środę, że największa w tej wojnie bitwa czołgów o Wuhłedar, miasto na południowy-zachód od Doniecka, przyniosła Rosjanom druzgocącą klęskę i wielkie straty w sprzęcie.
Jak jednak podkreślał Jarosław Wolski, działania rosyjskie na tym kierunku trwały półtora miesiąca. Owszem, łącznie w tym czasie Rosjanie w bardzo źle przygotowanych atakach stracili 130 różnych pojazdów opancerzonych, z czego mniej więcej połowa została zniszczona. Nastąpił tylko jeden dzień, w którym faktycznie mieliśmy do czynienia z takim naprawdę dużym rosyjskim atakiem pancerno-zmechanizowanym. Było to 6 lutego. Wtedy Rosjanie stracili około 47 pojazdów. Połowa była zniszczona, połowa uszkodzona; połowa z tych pojazdów do były czołgi - poinformował gość Radia RMF24.
Tylko ten jeden dzień to był epizod takiej większej bitwy, którą można by uznać za jakąś formę bitwy pancernej pod Wuhłedarem. I tam (i tak) nie mieliśmy do czynienia z bitwą, która byłaby większa niż walki w obronie Czernihowa, niż powstrzymanie rosyjskiego forsowania Dońca Siewierskiego czy walki o Barwinków na południe od miasta Izium. To jest po części kaczka dziennikarska - zaznaczył.
Według gościa Radia RMF24, dostawy sprzętu z Zachodu cały czas wpływają na sytuację na froncie: Należy pamiętać o tym, że same dostawy z Polski i Czech w zeszłym roku pozwoliły na uzupełnienie wszystkich strat, które poniosła Ukraina w broni pancernej. Z Polski i Czech dostarczono łącznie 400 czołgów. (...) W tym roku dostawy z Polski, Czech i z paru innych krajów NATO pozwolą uzupełnić straty, które wszyscy zakładają, że Ukraina poniesie. I pozwolą na kontynuowanie walki.
Jarosław Wolski dodał, że te dostawy cały czas trwają: One są trochę takie kropelkowe, strumykowe, czyli tu 14 czołgów, tam 28, tu 15, ale non-stop pozwala to Ukraińcom uzupełniać bieżące straty.
Ekspert zaznacza, że jeśli chodzi o prowadzenie większych, śmiałych działań pancerno-zmechanizowanych to warunki atmosferyczne są bardzo niekorzystne - i dla Rosjan i dla Ukraińców.
Grunt jest rozmiękły. Są lokalne podtopienia. Wiadomo, że obie strony przygotowują się do takich działań i obie strony z przyczyn politycznych i strategicznych będą musiały przeprowadzić takie działania. Ukraińcy po to, żeby udowodnić partnerom zachodnim, że są w stanie odbijać terytoria utracone i zrobić to zanim na Ukrainie zostaną wymuszone jakieś formy rokowań pokojowych. Dla Rosjan obecny wynik wojny jest nieakceptowalny, ponieważ jest to jedna wielka porażka, bez żadnych sukcesów militarnych - zauważył.
Poza tym, Rosjanie będą starali się za wszelką cenę obronić korytarz z Rostowa do Krymu, a Ukraińcy będą się starać ten korytarz przerwać i odbić tereny w Donbasie. (...) Wojna wchodzi w taką gorącą i krwawą fazę niż do tej pory. Takich poważnych działań można się spodziewać, gdy pogoda się ustabilizuje i warunki drogowe na to pozwolą - stwierdził Jarosław Wolski.