Czy szorstka przyjaźń między Suwerenną Polską a Prawem i Sprawiedliwością wkroczyła w nowy, silniejszy etap? Partia Zbigniewa Ziobry w nazwie nie jest już „solidarna” a „suwerenna”. PiS angażuje się w zbieranie podpisów pod ustawę o zakazie seksualizacji dzieci. Czy obie partie będą ze sobą rywalizować o najbardziej prawicowy i narodowo-katolicki elektorat? Tomasz Terlikowski pytał o to w radiu RMF24 prof. Sławomira Sowińskiego, politologa i socjologa.

Rzeczywiście od niedzieli w obozie dotychczas Zjednoczonej Prawicy widzimy bardzo interesujący spektakl. Środowisko Zbigniewa Ziobry "pręży polityczne muskuły", próbuje podkreślać swoją niezależność - mówi prof. Sowiński.

Politolog podkreśla, że ma to podwójne znaczenie. Po pierwsze, kampania wchodzi w decydującą fazę, kiedy trzeba będzie budować bloki wyborcze, a niebawem te bloki będą musiały stawać na starcie. Tutaj jest oczywiście walka o pozycję na listach wyborczych, ale też pamiętajmy, że wiele wskazuje na to, że po tej kampanii pojawi się w PiS pytanie o przywództwo polityczne, o to, kto ma zastąpić Jarosława Kaczyńskiego. Oceniam, że Zbigniew Ziobro, bo w tej chwili on już stanął też do tego drugiego - być może ważniejszego wyścigu - o to, kto będzie w ogóle liderem "po prawej stronie" - uważa Sowiński.

Jak zauważa Tomasz Terlikowski, przywódcą nawet prawicowej partii zostaje się będąc raczej w centrum, niż "jadąc po bandzie", jak robił to Zbigniew Ziobro.

Jak zwraca uwagę prof. Sławomir Sowiński, politycy potrafią zmieniać pozycje, program i polityczny ton. W tej chwili Zbigniew Ziobro walczy przede wszystkim o to, żeby wprowadzić do przyszłego Sejmu jak najliczniejszą grupę posłów. Czy jest to tylko prężenie muskułów i budowanie pozycji negocjacyjnej, czy to jest jednak gotowość do otwartej rywalizacji, czy też konfliktu? O tym przekonamy się niebawem - podkreśla Sowiński.

Socjolog zwraca uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość próbuje znaleźć przedziwne, osobliwe i niekorzystne rozwiązanie wyjścia z tego "ambarasu" związanego z Trybunałem Konstytucyjnym.

Pojawia się teraz na stronach sejmowych projekt ustawy, który miałby zmniejszyć grono sędziów Trybunału Konstytucyjnego niezbędnych  do tego, żeby można było TK wyprowadzić z impasu i żeby PiS mógł - mówiąc najkrócej - "dowieźć" na wybory pieniądze z KPO - mówi prof. Sowiński.

Chodzi o to, że politycy chcą, aby mniejsza liczba osób była wymagana do wydania wyroku ws. zaskarżonej przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o Sądzie Najwyższym.

Teraz PiS będzie potrzebował, gdyby ten projekt był procedowany bezwzględnie, głosów Zbigniewa Ziobry. Przekonamy się więc, czy Ziobro rzeczywiście tylko podbija bębenka - kwituje Sławomir Sowiński.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: