„To tylko na potrzeby opinii publicznej, żeby pokazać, że premier z obecnej partii rządzącej jest szeryfem, który twardo broni polskiego bezpieczeństwa w warunkach wojny hybrydowej” - w ten sposób ekspert od spraw migracji prof. Jan Brzozowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego skomentował wchodzącą w życie ustawę ograniczającą prawo do złożenia wniosku o azyl na granicy z Białorusią. Zdaniem gościa Tomasza Terlikowskiego, mamy do czynienia wyłącznie z PR-owym ruchem.

27 marca 2025 roku polski rząd przyjął rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej na granicy z Białorusią. Ustawa w tej sprawie została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę dzień wcześniej, a rozporządzenie ukazało się już w Dzienniku Ustaw i obowiązuje od dnia ogłoszenia.

Prof. Jan Brzozowski przyjrzał się zgodności tego rozporządzenia z obowiązującym prawem. To jest sprzeczne z konstytucją, to jest sprzeczne z umowami międzynarodowymi, które Polska podpisała. Wyraźnie też w tej sprawie wypowiadał się jeszcze parę dni temu Rzecznik Praw Obywatelskich, (...) że to jest niezgodne z konstytucją - zauważył ekspert.

Organizacje broniące praw migrantów czy uchodźców, już od dłuższego czasu (...), bardzo zdecydowanie protestowały przeciwko temu pomysłowi, mówiąc, że jest on wręcz skandaliczny. Ja się w sumie z tym zgadzam. Prawo powinno być prawem. Nie można robić wyjątków od praw człowieka, bo jeżeli się robi jeden, to zaraz będą kolejne - mówił specjalista.

PR-owy strzał w kolano?

Gość rozmowy wyjaśnił, jaki jest właściwy cel ustawy. 

Większość ludzi, którzy przekraczają granicę polsko-białoruską, robi to i tak nielegalnie. Nie kierują się do polskich władz po to, żeby złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, tylko chcą przedostać się przez teren Polski, głównie do Europy Zachodniej. Natomiast w momencie, gdy są zatrzymywani przez Straż Graniczną, wówczas próbując się ratować, składają wniosek o ochronę międzynarodową. Chodzi teraz tylko o to, żeby ci ludzie byli pozbawieni tej możliwości - tłumaczył prof. Brzozowski.

Zdaniem eksperta, to ograniczenie jest jednym z działań PR-u przedwyborczego partii rządzącej, gdyż ustawa nie wpływa ani na kwestie bezpieczeństwa, ani nie zmienia sytuacji samych uchodźców podczas ich dalszej podróży. To jest tylko na potrzeby opinii publicznej, żeby pokazać, że premier z obecnej partii rządzącej jest szeryfem, który twardo broni polskiego bezpieczeństwa w warunkach wojny hybrydowej - skomentował specjalista.

W swoich wypowiedziach premier Donald Tusk zapowiadał, że jeśli uchodźcy nie będą mogli złożyć wniosku azylowego w Polsce, to w Niemczech nie będzie można ich odesłać. W rzeczywistości jednak nielegalni uchodźcy, wypychani na Białoruś, często mieli pobierane odciski, które trafiały do unijnej bazy systemu Eurodac. Jeśli za kolejnym razem udałoby im się przekroczyć granicę i dotrzeć do Niemiec, to przy ponownym złapaniu istniałyby twarde dowody na to, że mamy do czynienia z nielegalnymi migrantami, którzy i tak zostaliby odesłani.

To jest PR-owy strzał w kolano z punktu widzenia wizerunku Polski jako kraju cywilizowanego, wysoko rozwiniętego. Dajemy sygnał, że wybiórczo traktujemy nasze zobowiązania międzynarodowe. Natomiast w żaden sposób w mojej ocenie to nie powstrzyma napływu przez granicę polsko-białoruską - mówił prof. Brzozowski.

Jak rozwiązać problem nielegalnej migracji?

Zdaniem gościa rozmowy, aby doszło do zmiany w napływie migrantów na granicy polsko-białoruskiej, potrzebne są rozwiązania na poziomie unijnym oraz z pierwszym bezpiecznym krajem, z którego ludzie mają tranzyt do Białorusi czyli z m.in. Turcją czy Egiptem.

Jeżeli jesteśmy w stanie współpracować z tymi krajami, to jesteśmy w stanie udowodnić, że oni już powinni byli w tamtych krajach złożyć wniosek o ochronę międzynarodową i ich ewentualnie tam odesłać. To jest jedyna droga, a przepisy oczywiście już istniejące, dają nam taką możliwość - wyjaśnił ekspert.

Specjalista podkreślił, że w obecnej sytuacji trzeba zwiększać koszty nielegalnej migracji, ale też dawać możliwość legalnej, do czego kluczowa byłaby współpraca w ramach Unii Europejskiej. Polska jest krajem ryzyka zwłaszcza, że dotarcie do niej wymaga przekroczenia mniejszej liczby granic niż w przypadku Holandii czy Belgii.

Musimy współpracować w ramach Unii Europejskiej, a nie robić to jednoosobowo, bo co zrobimy, jeśli na naszej granicy stanie (...) na przykład 200 000 (nielegalnych migrantów - przyp. red.). Wtedy zostaniemy z tym problemem sami, bo na razie demonstrujemy, że my Unii Europejskiej do tego nie potrzebujemy - zauważył gość rozmowy.

Musimy trochę w naszej debacie o migracjach używać mniej emocji, a wiele więcej pragmatyzmu. Nikt przecież nie każe wszystkim Polakom kochać migrantów i uchodźców. To jest sprawa, do której trzeba po prostu wsłuchiwać się w głos ekspertów, którzy znają się na zarządzaniu migracjami, a nie lansować populistyczne hasła, bo to tylko nam zaszkodzi - podsumował prof. Jan Brzozowski, ekspert od spraw migracji.

Opracowanie: Natasza Pankratjew


Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: