Liczba ofiar śmiertelnych po trzęsieniu ziemi w Maroku wzrosła do 2900 osób. W przypadku rannych tragiczny bilans wynosi obecnie ponad 5500 osób. "Dla wszystkich to trzęsienie ziemi, o takiej skali, było ogromnym zaskoczeniem. Ludzie byli zszokowani, bo nigdy czegoś takiego w tym regionie nie doświadczyli" – relacjonowała w rozmowie z Michałem Zielińskim w Radiu RMF24 mieszkająca w Maroku od ponad 10 lat Katarzyna Ławrynowicz - autorka książki "Maroko. U mnie w Marrakeszu".
Do trzęsienia ziemi w Maroku doszło w piątek późnym wieczorem. Epicentrum katastrofy znajdowało się w rejonie Atlasu Wysokiego. Wiele górskich miejscowości zostało zniszczonych, a drogi w tych obszarach nadal pozostają nieprzejezdne.
Pani Katarzyna sugeruje, że liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć. Podkreśla, że to ze względu na trudne warunki, do wielu miejsc nie dotarła jeszcze pomoc. Do niektórych wsi nie ma na ten moment dojazdu, ponieważ skały zawaliły się na drogi. Najpierw wszystko musi zostać odgruzowane, a dopiero później pomoc będzie mogła tam dotrzeć - wyjaśnia. Dodaje też, że do odciętych od świata miejscowości wysyłane są helikoptery, który dostarczają mieszkańcom żywność.
Polka z Maroka opisuje, że po tragicznym trzęsieniu ziemi mieszkańcy bardzo szybko zmobilizowali się, aby nieść pomoc poszkodowanym: Jak wszyscy dowiedzieli się, jaka jest skala zniszczeń, i gdzie ludzie ucierpieli najmocniej, to zwykli Marokańczycy od razu zaczęli organizować zrzutki i pomoc. To wszystko trwa do dzisiaj. Pani Katarzyna opowiada, że mieszkańcy przede wszystkim organizują zbiórki żywności, koców, namiotów czy materacy, ponieważ największym problemem jest brak miejsc noclegowych.
Poszkodowanym mieszkańcom Maroka pomagają ratownicy z kraju i zagranicy, głównie Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Kataru. Pomoc zaoferowały też Francja, Włochy, Niemcy oraz Belgia, jednak rząd w Maroku nie przyjął wsparcia. Polka sugeruje, że powodem takiej decyzji mogą być nie do końca dobre relacje z niektórymi krajami. Pani Katarzyna podkreśla, że bardzo często zwykli ratownicy, niezorganizowani przez żaden rząd, bezinteresownie przylatują do Maroka, aby nieść pomoc.
Polka wyjaśnia, że wiele zwłaszcza tych najstarszych budynków w Marrakeszu uległo zniszczeniu. Pani Katarzyna informuje, że liczbę ofiar śmiertelnych w Marrakeszu szacuje się na 14 osób. Podkreśla też, że sytuacja po trzęsieniu ziemi w tym mieście jest coraz lepsza, ale mieszkańcy nadal pamiętają o katastrofie, która nawiedziła ich kraj.
Marrakesz powoli zaczyna wracać do normalnego życia, ale trochę to potrwa. Atmosfera nie jest wesoła, ludzie są teraz bardziej skupieni na pomocy. Trwała trzydniowa żałoba, więc nie zastaniemy na placu Jemaa el-Fna czy głównym placu Starego Miasta muzykantów, akrobatów i przedstawień. Tego wszystkiego na dzień dzisiejszy nie ma - podsumowuje gość Radia RMF24.