Oddziałom komandosów USA udało się prawdopodobnie zabezpieczyć pola naftowe w Kirkuku na północy Iraku. To największe złoża tego surowca w państwie Saddama Husajna. Amerykanie są już w połowie drogi do Bagdadu.
Zajęcie pól w Kirkuku może oznaczać, że na północy zrzucono spadochroniarzy, albo że amerykańskie jednostki specjalne wylądowały na lotniskach w strefie kontrolowanej przez Kurdów i stamtąd przeprowadzono atak.
Z kolei brytyjscy marines opanowali półwysep Al-Faw na południu Iraku, gdzie znajdują się urządzenia do przepompowywania ropy. To wielki sukces Royal Navy - mówi minister obrony Wielkiej Brytanii Geoff Hoon. Istniały obawy, że Irakijczycy otworzą zbiorniki i zaczną wypompowywać do Zatoki Perskiej tysiące ton ropy. Doprowadziłoby to do katastrofy ekologicznej. Po kilkunastogodzinnych walkach Brytyjczycy i Amerykanie zajęli również pobliski port przeładunkowy Umm Qasr. Świadkowie mówią, że nad miastem powiewa już amerykańska flaga. Poddało się tam około 30 irackich żołnierzy.
W głąb południowego Iraku posuwają się amerykańskie i brytyjskie kolumny wojskowe. Niektóre z oddziałów, wspierane przez szturmowe śmigłowce szturmowe, pokonały już prawie 200 kilometrów. Kierunek marszu wyznaczają kolejne szyby naftowe. Niektóre z nich zostały już podpalone przez żołnierzy Husajna. Amerykańscy komandosi opanowali część głównej drogi, wiodącej z Kuwejtu do irackiej Basry - informuje agencja Reutera.
foto US Army
11:30