„Uświadamiamy naszym partnerom z obu partii (demokratycznej i republikańskiej - przyp. red.), że Europa docenia to, co Stany Zjednoczone już zrobiły dla Ukrainy, która jest krajem europejskim, i że to wsparcie musi być kontynuowane” – mówi w rozmowie z RMF FM Radosław Sikorski, szef delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw stosunków z USA. Przedstawiciele Unii Europejskiej rozmawiają w Waszyngtonie z politykami na Kapitolu o Ukrainie, Rosji, Chinach czy sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zaczęliśmy od wojny w Ukrainie i jak możemy nie tylko przekonać stronę amerykańską, aby zatwierdziła środki dla wspomagania Ukrainy, ale jak też możemy zwiększyć produkcję sprzętu, amunicji - powiedział Radosław Sikorski o rozmowach w amerykańskiej stolicy.
Paweł Żuchowski, powołując się na swoje informacje, powiedział natomiast, że słyszał, że w czasie spotkania w Departamencie Stanu USA europosłowie byli proszeni, by w czasie wizyty na Kapitolu przekonywali amerykańskich polityków do zatwierdzenia budżetu, w którym zawarte byłyby środki na wsparcie Ukrainy. Joe Bidenowi kończą się bowiem pieniądze na dalszą pomoc.
Rzeczywiście i w mediach amerykańskich i tu na Kapitolu uświadamiamy naszym partnerom z obu partii, że po pierwsze Europa docenia to co Stany Zjednoczone już zrobiły dla Ukrainy, która jest krajem europejskim, i że po drugie, to wsparcie musi być kontynuowane, że aby Ukraina obroniła się przed agresją Putina, nasze zaangażowanie musi się zwiększyć, jeśli chcemy, aby Ukraina odzyskiwała okupowane terytoria. Ale ja widzę, że poparcie dla Ukrainy jest głębsze i szersze niż to czytamy w niektórych mediach - podkreślał Radosław Sikorski.
To jest jeden z niewielu tematów, w których Republikanie i Demokraci tutaj głosują razem, mimo że oczywiście przywódcą tego wysiłku jest prezydent Biden z Partii Demokratycznej, to połowa ponad zwolenników Partii Republikańskiej popiera go w tej sprawie. Jak pan wie, będąc tutaj nie jest tak łatwo, bo polaryzacja jest tutaj tak samo ostra jak w naszym kraju. A to, że Europa była w stanie zastąpić rosyjski gaz, gazem amerykańskim i co zrobić, żeby to bezpieczeństwo energetyczne jeszcze pogłębić i żeby ceny spadły, aby były konkurencyjne? To też ważna sprawa dla nas w Polsce. Dzięki Bogu poprzedni rząd PO-PSL zbudował gazoport w Świnoujściu, dzięki czemu mogliśmy ten amerykański gaz przyjąć - mówił w rozmowie z naszym amerykańskim korespondentem Pawłem Żuchowskim, europoseł Radosław Sikorski.
Poparcie dla Ukrainy jest duże w elektoracie amerykańskim. Politycy, oczywiście politykują. Ale sądzę, że ci dorośli tu w Kongresie widzą, że nie można pozwolić Putinowi podbić Ukrainy, że to miałoby bardzo negatywne konsekwencje nie tylko dla Ukrainy i Europy, ale także dla Stanów Zjednoczonych. I mam nadzieję, że te argumenty przeważą - podkreślał.
Pytany czy będzie nowym szefem MSZ zaznaczył, że nie chce spekulować na ten temat. Paweł Żuchowski pytał o to kilkukrotnie, bo Radosław Sikorski jest wymieniany jako możliwy przyszły minister spraw zagranicznych (polityk pełnił funkcję szefa polskiej dyplomacji).
Nie będziemy spekulować - uciął Radosław Sikorski. Europoseł mówił natomiast, że w wielu miejscach pytany jest o wynik wyborów w Polsce.
Przyjechałem do Stanów Zjednoczonych, najpierw do Bostonu, na Harvardzie, sympozjum w Centrum Stosunków z Europą, gdzie wielkie zainteresowanie, budzą ostatnie polskie wybory, w których Harvard widzi lekcję dla innych krajów, gdzie populiści są u władzy - mówił Sikorski.
Sprawa wyborów w Polsce jest, jak mówił były szef MSZ, tematem rozmów.
To uważam będzie studiowanie na całym świecie, w tym w Stanach Zjednoczonych, bo to, co udało się osiągnąć Donaldowi Tuskowi, jest bez precedensu. Najpierw poukładanie koalicji, z której każdy człon wszedł do Sejmu i to sięgnięcie prosto do wyborców, ten tytaniczny objazd po kraju i też ustanowienia agendy tych wyborów, partia rządząca musiała bronić, rzeczy, które są nie do obrony, typu zaostrzenie prawa aborcyjnego, typu korupcja, typu izolacja międzynarodowa Polski, nieotrzymywanie środków europejskich, typu skłócenia nas z większością partnerów międzynarodowych. Myślę, że to wszystko razem, a przede wszystkim wybór Polaków, że chcemy być na Zachodzie a nie w jakimś autorytarnym eksperymencie - podkreślał Radosław Sikorski.
Gdzie Radosław Sikorski uda się w pierwszą podróż, jeżeli zostanie szefem polskiej dyplomacji? Do Brukseli rozmawiać o pieniądzach dla Polski czy do Stanów Zjednoczonych? Europoseł nie chciał zdradzać. Nie będziemy spekulować - powtórzył Sikorski w rozmowie z RMF FM.
Zapytany o to, co należy zrobić w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, by naprawić stosunki z Europą przede wszystkim, bo jak zaznaczył nasz dziennikarz, relacje z USA wydają się bardzo dobre, odpowiadał:
Przede wszystkim przestać robić rzeczy głupie i agresywne, przestać obrażać najważniejszych sojuszników, przestać gadać te nacjonalistyczne bzdury, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością Unii Europejskiej, która jest naszym wspólnym dobrem. Przywrócić jakość kadr w MSZ. Proszę pamiętać, że jedną z pierwszych decyzji rządu PiS-u w 2015 r. była likwidacja konkursów w służbie cywilnej. W służbie zagranicznej to obniżenia standardów też poszło bardzo głęboko. Dyplomacja jest trudniejsza, niż się niektórym wydaje. Nie wystarczy walić butem w stół i nie wystarczy wykrzykiwać nacjonalistyczne slogany. I nie w ten sposób buduje się autorytet i wpływy naszego kraju. Trzeba mówić językami, trzeba mieć doświadczenie dyplomatyczne. Trzeba przede wszystkim umieć prezentować polskie interesy w taki sposób, że to znajdzie swoje echo i przekona innych. Bo wzrostu, prestiżu, znaczenia nie można sobie samemu nadać. Trzeba to uzyskać w oczach innych - mówił Radosław Sikorski.
W rozmowie pojawił się też temat pozyskania przez Polskę pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Radosław Sikorski uważa, że pierwsze decyzje nowego rządu przekonają Unię Europejską do wypłaty Polsce środków. Jest przekonany, że wkrótce odblokowane zostaną fundusze z KPO.
Radosław Sikorski nie chciał natomiast odnieść się do sprawy opóźniania powołania rządu Donalda Tuska.
Jestem w Waszyngtonie, jestem szefem delegacji, więc o sprawach krajowych wolałbym rozmawiać w kraju - zaznaczył.