Premier Donald Tusk zapowiada zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Małgorzatę Manowską. To pokłosie informacji, że I Prezes Sądu Najwyższego pokieruje również Izbą Pracy SN. Sama zainteresowana po południu upoważniła sędziego Dawida Miąsika do wykonywania czynności związanych z kierowaniem Izbą Pracy, a wieczorem nazwała działania premiera "szantażem rodem z komuny".
Sąd Najwyższy poinformował przed południem, że od wtorku - do czasu wyznaczenia przez prezydenta sędziego SN wykonującego obowiązki prezesa Izby Pracy tego sądu - pracą tej Izby kieruje I prezes SN Małgorzata Manowska. Część sędziów SN kwestionuje taką interpretację przepisów; według nich Izbą w tej sytuacji kieruje najstarszy stażem przewodniczący wydziału w tej Izbie, czyli sędzia Dawid Miąsik.
Na popołudniowej konferencji prasowej do objęcia przez Małgorzatę Manowską stanowiska p.o. prezesa Izby Pracy SN odniósł się Donald Tusk. Premier stwierdził, że chce zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez I Prezes Sądu Najwyższego.
No coś bardzo dziwnego i złego się stało. Oczywiście nie można uznać tego "zamachu" pani Manowskiej i nikt przyzwoity, poważny, włącznie z sędziami, którzy zasiadają w tej Izbie, nie będzie respektował jej absolutnie bezprawnej decyzji o przejęciu kontroli nad tą Izbą - mówił.
Jak mówił, po tym "kolejnym zamachu pani Manowskiej" jest już po konsultacjach z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem. Sprawa jest jasna. Będzie skierowanie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - nie pierwsze - w odniesieniu do pani Manowskiej, kiedyś wiceministerki u Zbigniewa Ziobry, jeszcze w latach 2005-2007, oddanej sercem PiS, która dziś przejęła kontrolę nad Izbą Pracy w SN - mówił szef polskiego rządu.
Tusk mówił we wtorek także o tym, że będzie namawiał posłów, by ograniczyć finansowanie SN.
Już po konferencji premiera na stronie Sądu Najwyższego zamieszczone zostało wtorkowe zarządzenie prezes Małgorzaty Manowskiej, w którym upoważniła ona sędziego Dawida Miąsika do wykonywania czynności związanych kierowaniem Izbą Pracy.
Sędzia Miąsik ma wykonywać te czynności do czasu wyznaczenia przez Prezydenta RP sędziego pełniącego obowiązki prezesa Izby Pracy.
Zaniepokojenie wtorkowymi decyzjami prezes Manowskiej wyraził minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Owiadczenie Ministra Sprawiedliwoci Adama Bodnara w zwizku z decyzjami Pierwszej Prezes Sdu Najwyszego Magorzaty Manowskiej, dotyczcymi Izby Pracy i Ubezpiecze Spoecznych Sdu Najwyszego.Pena trehttps://t.co/VHRFzmXyzv pic.twitter.com/IBlI4FTmeM
MS_GOV_PLSeptember 3, 2024
W komunikacie opublikowanym przez jego resort czytamy m.in., że "w myśl obowiązującego prawa prof. Małgorzata Manowska nie ma uprawnień do kierowania Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, ani też nie posiada uprawnień do upoważnienia sędziego do wykonywania czynności związanych z organizacją i kierowaniem tą Izbą".
Ja patrzę na to, jak na szantaż rodem z czasów czarnej komuny, czerwonej komuny - powiedziała we wtorek wieczorem na antenie TV Republika Małgorzata Manowska, odnosząc się do zarzutów ze strony premiera Donalda Tuska.
Ustawa o SN wskazuje w art. 14, że I prezes ogólnie kieruje SN, reguluje również szczegółowo sytuację, gdy kończy pracę prezes Izby i nie został wybrany następny prezes. W takim wypadku kieruje Izbą osoba wskazana przez prezydenta - podkreśliła.
Manowska poinformowała, że wystąpiła do prezydenta, by taką osobę wyznaczył. Do tego czasu zdecydowała się sama pokierować Izbą. Ja czerpię swoje uprawnienie z art 14, ale część sądów uznało, że sięgnie lewą ręką do prawego ucha, do ustawy o sądach powszechnych, gdzie jest zapis, że w przypadku braku prezesa, kierują sądem wiceprezes - zaznaczyła. W SN nie ma wiceprezesów - podkreśliła.
Dopytywana, czy boi się odpowiedzialności karnej, powiedziała: Jeśli realizacja przepisów ustawy jest przestępstwem to trudno, jestem na to przygotowana. Nie jest to pierwsze ani ostatnie postępowanie karne, którym mi grożono. Udźwignę to.
W opinii I prezes SN "bardzo źle się dzieje, jeśli premier kraju podważa istnienie centralnych instytucji". Jak dodała, na takiej zasadzie każdy obywatel mógłby podważyć istnienie urzędu skarbowego. To prowadzi do anarchii - podkreśliła.
Małgorzata Manowska przypomniała, że Sąd Najwyższy zatrudnia 5 tys. osób, przede wszystkim urzędników i innych osób zatrudnionych na umowę o pracę. I to w nich może uderzyć zapowiedź cięcia kosztów. Dla SN ta przysłowiowa miska ryżu nie jest priorytetem. Zrobię wszystko, by ludzie na tym nie ucierpieli - zadeklarowała.
Obecna sytuacja w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego jest spowodowana faktem, że kadencja dotychczasowego prezesa tej Izby Piotra Prusinowskiego - sędziego wyłonionego jeszcze przez KRS przed zmianą w 2018 roku - upłynęła 2 września br.
Zgodnie z przepisem wprowadzonym do ustawy o SN w czasach rządów PiS, jeśli kandydaci na prezesa Izby nie zostali wybrani zgodnie z zasadami, prezydent niezwłocznie powierza wykonywanie obowiązków prezesa tej Izby wskazanemu przez siebie sędziemu SN, który w terminie tygodnia ma zwołać zgromadzenie sędziów tej Izby.
Pan prezydent już 3 września br. może skorzystać z tego uprawnienia, jest tylko jeden warunek. Jego akt powierzenia musi być opatrzony kontrasygnatą pana premiera, czyli pana Donalda Tuska - mówił "Rzeczpospolitej" niedawno dotychczasowy prezes Izby Pracy Piotr Prusinowski. Na razie jednak takiego postanowienia prezydenta nie ma.
Nie wiem, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie skorzystał ze swojego uprawnienia, i tylko jego to jest uprawnienie, aby wysłać do mnie propozycję nowego szefa Izby Pracy - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej szef polskiego rządu.
Jak dodał, odpowiadając na pytania dziennikarzy, "kontrasygnata to podpis premiera pod decyzją prezydenta i premier musi uznać, czy decyzja prezydenta może dostać zatwierdzenie premiera, czy jest zgodna z prawem i nie łamie jakichś zasad".
Jeśli, bo na to był czas, prezydent nie skorzystał ze swojego uprawnienia i w jakimś sensie zrobił pole dla pani Manowskiej i jej bezprawnych działań, ale jeśli moja ocena będzie, iż kandydatura prezydenta z powodów prawnych i politycznych nie spełnia wymogów, aby ocenić, że to jest właściwy kandydat, to oczywiście takiej kontrasygnaty nie będzie - zapowiedział premier.