Polska prokuratura pisze pilne pismo do węgierskiego ministerstwa sprawiedliwości - dowiedział się reporter RMF FM. Chodzi o europejski nakaz aresztowania ukrywającego się na Węgrzech posła PiS Marcina Romanowskiego podejrzanego w aferze Funduszu Sprawiedliwości.

REKLAMA

Prokurator prowadzący śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości chce się dowiedzieć, na jakim etapie jest rozpatrywanie przez węgierski wymiar sprawiedliwości wniosku o wydanie podejrzanego. ENA jest w międzynarodowych systemach od kilku tygodni, dodatkowo nakaz przetłumaczony na węgierski trafił do Budapesztu jeszcze przed świętami. A do tej pory nie ma żadnej informacji zwrotnej w tej sprawie.

Do dziś Marcin Romanowski nie znalazł się na liście poszukiwanych czerwoną notą Interpolu. Jak się okazuje - poważną przeszkodą może być udzielenie mu azylu politycznego przez węgierskie władze. Interpol ma szczególne regulacje wobec osób, które otrzymują ochronę międzynarodową. Jak usłyszał dziennikarz RMF FM, to co najmniej wydłuży procedurę na czas wyjaśnienia okoliczności przyznania podejrzanemu azylu przez Viktora Orbana.

Sprawa Marcina Romanowskiego

Podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości były wiceminister sprawiedliwości, poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Romanowski 19 grudnia otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Wcześniej tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował o wydaniu europejskiego nakazu aresztowania tego polityka.

Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r. To postępowanie obejmujące kilkanaście wątków, m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu. W przypadku Romanowskiego, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.

Przestępstwa Romanowskiego miały polegać m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia łącznie ponad 107 mln zł i usiłowania przywłaszczenia ponad 58 mln zł.