Policjanci złożą wniosek o ściganie Marcina Romanowskiego, jeśli nie znajdą go pod wytypowanymi adresami - dowiedział się reporter RMF FM. Były wiceminister sprawiedliwości podejrzany w aferze Funduszu Sprawiedliwości zgodnie z decyzją sądu ma trafić do aresztu.
Policjanci szukają polityka od wtorkowego popołudnia. Najpierw, gdy otrzymali sądowe dokumenty w sprawie aresztu, ustalali listę adresów, pod którymi podejrzany może przebywać.
To co najmniej kilka miejsc, do których udały się policyjne patrole. Mowa o lokalach w Warszawie, ale także poza stolicą - na przykład na Lubelszczyźnie.
Jeśli funkcjonariuszom nie uda spotkać i zatrzymać Marcina Romanowskiego, to - jak usłyszał dziennikarz RMF FM - należy się spodziewać wniosku do prokuratury o wszczęciu ścigania podejrzanego w celu doprowadzenia go do aresztu śledczego.
Najpierw chodzi o poszukiwania w Polsce. Jeśli pojawiłyby się informacje, że wyjechał z kraju, nie są wykluczone wnioski do sądu o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania lub międzynarodowego listu gończego.
W poniedziałek warszawski sąd uznał, że są obawy utrudniania śledztwa przez podejrzanego na wolności i dlatego poseł PiS ma trafić do aresztu. Wskazał też, że jeśli będzie tego wymagał stan zdrowia posła, zostanie umieszczony w jednostce penitencjarnej, w której jest szpital.
Marcin Romanowski w latach 2019-2023 jako wiceminister sprawiedliwości nadzorował Fundusz Sprawiedliwości.
W poniedziałek Romanowski nie stawił się w sądzie. Jego obrońca mec. Bartosz Lewandowski mówił, że polityk przeszedł poważną operację. Przedstawił zwolnienie lekarskie wystawione Romanowskiemu do 23 grudnia.
W poniedziałek wieczorem na platformie X poseł PiS Janusz Kowalski opublikował zdjęcie Marcina Romanowskiego.
"Poseł Marcin Romanowski. Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła Romanowskiego, który będzie ich kolejnym więźniem politycznym" - napisał Kowalski.
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Przestępstwa te miały polegać m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych.
Zarzuty wobec Romanowskiego dotyczą również "przywłaszczenia powierzonego podejrzanemu mienia w postaci pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 milionów złotych oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 milionów złotych".
Politycy PiS i sam Romanowski uważają, że śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości jest "polityczną ustawką", a także, o czym mówili w wielu wypowiedziach medialnych, "zemstą polityczną przy użyciu prokuratury", a nawet "kreacją kolejnej sprawy, która grozi wolności Rzeczpospolitej".
Wcześniej Romanowski przekonywał, że śledztwo to "represje polityczne".