"Moje pokolenie dokładnie pamięta, o co chodziło 4 czerwca 1989 r. Chodziło o to, aby tutaj była Polska, a nie Rosja. I Lech Wałęsa, i 10 mln Polek i Polaków, razem z nim zdecydowali o tym, że tutaj jest Polska i że tu będzie Polska na wieki" - mówił Donald Tusk na Placu Zamkowym w Warszawie podczas wiecu Platformy Obywatelskiej w rocznicę pierwszych, częściowo wolnych wyborów z 1989 roku. Odnosząc się do zbliżających się eurowyborów, powiedział: "Listy wyborcze PiS do Parlamentu Europejskiego są tak naprawdę listami gończymi".

"4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność i Zachód. 4 czerwca rok temu maszerowaliśmy, by to odzyskać. 4 czerwca 2024 spotkajmy się, by tego nie stracić" - w ten sposób dwa tygodnie temu premier Donald Tusk zaprosił swoich zwolenników na wiec na pl. Zamkowy w Warszawie.

Rok temu, 4 czerwca 2023 roku, odbył się zorganizowany przez PO i Donalda Tuska marsz, który był protestem przeciw ówczesnym rządom. Wzięli w nim udział liderzy wszystkich głównych ugrupowań opozycyjnych. Marsz stanowił też formę uczczenia rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 roku. Odbywał się, według deklaracji organizatorów, "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami".

Polski hymn na początek

Ten 4 czerwca staje się tradycją naszych spotkań - mówił do zgromadzonego tłumu Bartosz Arłukowicz przed rozpoczęciem wiecu, w którym bierze udział - wedle różnych szacunków - od 15 do 30 tys. osób.

Wiec rozpoczął się od odśpiewania przez chór i uczestników wiecu "Mazurka Dąbrowskiego", a następnie "Ody do radości".

Jako pierwszy wystąpił Donald Tusk: Mowę mi odjęło. Tylu malkontentów mówiło: "nie przyjdą, zmęczyli się". A wy jesteście, bo Polska nie zmęczyła się wolnością - przemawiał do tłumu na pl. Zamkowym.

Żeby tu była Polska, a nie Rosja

4 czerwca to jeden z najważniejszych dni w historii Rzeczpospolitej. Chcę powitać bohatera naszej ojczyzny, bohatera tamtych dni - Lecha Wałęsę - mówił Tusk. Jego obecność ma wymiar symboliczny. 

Moje pokolenie dokładnie pamięta, o co chodziło 4 czerwca 1989 r. Chodziło o to, aby tutaj była Polska, a nie Rosja. I Lech Wałęsa, i 10 mln Polek i Polaków, razem z nim zdecydowali o tym, że tutaj jest Polska i że tu będzie Polska na wieki - podkreślił Donald Tusk.

Historia 1989 roku to było wypędzanie sowieckiego systemu z naszej ojczyzny; dzisiaj jesteśmy tutaj po to, żeby tamten ład nie wrócił; nic nie jest dane raz na zawsze, nie możemy zasnąć, nie możemy odpocząć - powiedział na wtorkowym wiecu w Warszawie premier Donald Tusk.

Tusk: Dzisiaj musimy pokazać to po raz kolejny

Tusk mówił, że Polacy poszli do urn wyborczych 4 czerwca 1989 r., by przegonić komunizm, rosyjski nieład i chaos z naszej ojczyzny. Jak dodał, także rok temu na marszu, który przeszedł ulicami stolicy, Polacy pokazali, że nasz kraj to demokracja, prawdziwa solidarność, tradycja i wiara we własne siły.

Dzisiaj musimy pokazać to po raz kolejny - oświadczył szef rządu. Historia 1989 r. to było wypędzanie sowieckiego systemu z naszej ojczyzny. Dzisiaj jesteśmy tutaj - także Lech Wałęsa - po to, żeby tamten ład nie wrócił tutaj - dodał lider PO.

Jak zauważył, kiedy na początku lat 90. Polacy pod przywództwem Lecha Wałęsy doprowadzili do tego, że wojska sowieckie wyszły z Polski, to w tym samym czasie byli w Polsce politycy, którzy palili kukłę Lecha Wałęsy.

Kiedy Lech Wałęsa, kiedy wielka Solidarność, kiedy wszyscy patrioci potrafili mądrze zaryzykować (...), to w tym samym czasie byli w Polsce tacy, którzy popijali z rosyjskimi agentami i szukali sposobów, jak odsunąć od władzy tych, którzy budowali Polskę niepodległą przez lata - przywódców prawdziwej Solidarności - powiedział Tusk.

"Dla Kremla zdobycie Brukseli byłoby ważniejsze niż zdobycie Charkowa"

Dzisiaj zwołałem was do Warszawy po to, żebyśmy wszyscy razem, jak najgłośniej, zwrócili się do wszystkich i w Polsce i w Europie: ten dzień - 9 czerwca, te wybory będą równie ważne jak te 4 czerwca 1989 roku - powiedział szef rządu.

Uwierzcie mi - tam, na Kremlu dla nich ewentualne polityczne zdobycie Brukseli byłoby ważniejsze niż zdobycie Charkowa - podkreślił.

Według premiera obecnie toczy się walka o to, kto będzie rządził w Europie. Jak mówił, "to jest także bój o to, aby wojna nie wkroczyła w nasze granice". Przekonywał, że jedynym sposobem "uniknięcia dramatu wojny na naszych ziemiach" jest silna i zjednoczona Polska i Europa.

Chcę, żebyśmy wszyscy tę lekcję historii z 1989 roku, ale też z lat wcześniejszych, z doświadczeń naszych dziadów, żebyśmy tę lekcję wyciągnęli do ostatniego milimetra - zaapelował.

Premier podkreślił, że "nikt nie ma prawa narażać życia naszych dzieci, naszych wnuków, ich przyszłości, poprzez zaniechanie". 

Nie musimy, i to wam gwarantuję i obiecuję, nie będziemy musieli także w przyszłości, płacić wielkiej ceny za niepodległość, za wolność, za wspólnotę naszą narodową i tę zachodnią, europejską, jeśli nie odwrócimy się plecami do samych siebie - przekonywał Tusk.

Lider PO o "delegacji złodziei i łajdaków"

Czy my mamy się wstydzić za naszych reprezentantów w Brukseli? Czy naprawdę byśmy chcieli wysłać delegację złodziei, delegację łajdaków, ludzi bez sumienia, ludzi, którzy okradali Polskę przez tyle lat? - mówił do zgromadzonych na Placu Zamkowym premier Donald Tusk.

To w waszych rękach, a dokładniej - w waszych długopisach - 9 czerwca będzie ta siła, ta moc, która pozwoli znowu i znowu uwierzyć nam w Polsce i uwierzyć wszystkim we Europie i na zachodzie, że tu ludzie nie kapitulują przed złem, że tu ludzie się nie poddają, że jak widzimy zło, to chcemy być silni - powiedział szef rządu.

Listy wyborcze PiS do Parlamentu Europejskiego są tak naprawdę listami gończymi, a nie listami do europarlamentu - powiedział Tusk.

Wymienił w tym kontekście polityków obecnych na tych listach: m.in. Marcina Horałę, Joachima Brudzińskiego, Jacka Kurskiego, Ryszarda Czarneckiego oraz Macieja Wąsika.

Może jeszcze Obajtek z Podkarpacia pojedzie uczyć Europę, jak się robi biznesy? - dodał premier.

Zaznaczył, że jeśli Polacy nie pójdą na wybory 9 czerwca, to "nikomu nie będzie do śmiechu". 

Jak zaznaczył, "jesteście tu po to, żeby powiedzieć Polkom i Polakom, że Polska nie będzie się wstydziła swoich reprezentantów". 

Pójdziemy 9 czerwca, żeby 10, 11, 12 czerwca z uśmiechem i z dumą powiedzieć: To są Polacy w Europie - zachęcał Tusk.

Trudna sytuacja na wschodniej granicy

Szef rządu na wtorkowym wiecu w Warszawie mówił o naszej wschodniej granicy. Jak podkreślił, sytuacja jest tam coraz trudniejsza z uwagi na zorganizowaną presję ze strony Moskwy i Mińska.

Rozrywa mi serce głos tych wszystkich, którzy nie chcą patrzeć, nie chcą tolerować żadnego cierpienia, nikogo na polskiej ziemi. Chcę powiedzieć, że czasami tak jest w życiu, że czasami trudno pogodzić wartości, każda z nich jest czymś naprawdę istotnym w naszym życiu - bezpieczeństwo państwa, bezpieczeństwo naszej granicy jest przecież dla nas wszystkich priorytetem - mówił Tusk.

Premier zaznaczył, że jego rząd chce wysłać na wschodnią granicę więcej ludzi, sprzętu i pieniędzy, żeby wszystkie osoby jej strzegące były tak wyposażone i tak wyszkolone, aby znalazły także "siłę, czas i gotowość do niesienia pomocy tym, którzy znaleźli się po naszej stronie i takiej pomocy potrzebują".

Tam się toczy wojna każdego dnia, każdej godziny, zorganizowana przez Łukaszenkę i Putina. Ale jestem premierem też po to, żeby - mimo tego nadludzkiego zadania, jakim jest codzienna służba - znaleźli i oni, i wszyscy, którzy chcą się troszczyć o każdego człowieka, empatię w sercu, żeby krzywda, jakiś dramat osobisty szczególnie kobiet i dzieci, żeby nie miały miejsca - dodał.

Chcę z czystym sumieniem całej Polsce powiedzieć: granica jest bezpieczna, a Polska jest dobrym miejscem na ziemi, także dla tych, którzy się tutaj znaleźli jako goście - zaznaczył szef rządu.

Wałęsa: Po 8 latach zróbcie, co chcecie

Na wiecu wystąpił też Lech Wałęsa. Podkreślał, że na wtorkowym wiecu obchodzi się rocznicę wielkiego sukcesu - pierwszych, częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 r. Zaznaczył, że był to sukces całego narodu. Wyraził przekonanie, że wtedy udało się osiągnąć maksimum tego, co było wówczas możliwe; wskazywał, że wydarzenia tamtego czasu były zburzeniem dotychczasowego porządku.

Apelował do zebranych, by "szanowali Tuska", którego - jak podkreślił - polityczni wrogowie próbują przedstawić jako niemieckiego agenta. Proszę was, błagam was, dajcie szansę 8 lat Tuskowi i jego drużynie - apelował.

Los dał Polsce wielkiego polityka, polityka, który dociągnie Polskę do Europy i dlatego honorujcie jego drużynę, pomagajcie jego drużynie. On naprawdę wie, co robi i naprawdę poprowadzi nas, poprawi wszystkie mankamenty, które PiS spowodował. Wspierajcie go, pomagajcie przez 8 lat. Po 8 latach sobie zróbcie, co chcecie. On w ośmiu latach zdąży zrobić porządek w Polsce - przekonywał Wałęsa.