Jednym z elementów dzisiejszego widowiska, związanego z rozchwytywaniem Mariusza Kamińskiego przez śledczych z komisji i prokuratury jest skromne postanowienie Sądu Najwyższego, na które były szef MSWiA się powołuje. Treść dokumentu została opisana w tytule powyżej. To, co poniżej, przeznaczone jest tylko dla tych kilku osób, które wciąż obserwują batalię prawną o poselski mandat Mariusza Kamińskiego.
12 kwietnia otrzymałem z Sądu Najwyższego informację, że decyzje marszałka Hołowni zostały anulowane - mówił przed wejściem do Prokuratury Okręgowej Mariusz Kamiński. Dalej jestem posłem. Te czynności, które prokuratura chce ze mną wykonać, są czynnościami bezprawnymi - dodawał.
Do prokuratury Kamiński został wezwany w celu postawienia mu zarzutu podawania się za posła i brania udziału w głosowaniach po tym, jak jego mandat poselski wygasł z powodu wydania prawomocnego wyroku skazującego.
Informacja, na którą Kamiński się powoływał, to postanowienie SN wydane na niejawnym posiedzeniu przez sędziego Izby Kontroli Nadzwyczajnej Aleksandra Stępkowskiego, które przedstawiamy. Sędzia wprost pisze w nim, że wcześniejsze, wydane przez Izbę Pracy SN postanowienie odrzucające odwołanie Kamińskiego od decyzji wygaszającej jego mandat "zapadło w warunkach nieważności postępowania oraz z rażącym naruszeniem" kilku artykułów ustawy o Sądzie Najwyższym, zatem "jako takie pozbawione jest mocy prawnej".
Innymi słowy oczekiwanym efektem tego postanowienia powinno być wyeliminowanie z obrotu prawnego postanowienia Izby Pracy SN, a co za tym idzie - stwierdzenie bezprawności działania Marszałka Sejmu, który oparł się na nim wygaszając mandat Mariusza Kamińskiego.
Jej przypomnienie daje pojęcie o chaosie, w jakim sprawa się znajduje;
21 grudnia marszałek Sejmu wydał postanowienie o wygaszeniu mandatu, od którego Mariusz Kamiński się odwołał do Sądu Najwyższego. Marszałek skierował je do Izby Pracy SN.
5 stycznia nie otrzymawszy tego odwołania od marszałka sprawę rozstrzygnęła Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN - korzystnie dla Kamińskiego, uchylając postanowienie marszałka.
10 stycznia w tej samej sprawie dokładnie przeciwnie zdecydowała Izba Pracy, do której skierował ją marszałek - odwołanie Kamińskiego oddalając i uznając postanowienie o uchyleniu mu mandatu.
5 kwietnia na wniosek Kamińskiego Izba Kontroli ponowie wydała postanowienie, tym razem dobitnie i wprost stwierdzając, że postanowienie Izby Pracy jest bezprawne a decyzja marszałka nie ma mocy wiążącej.
Izba Pracy unieważniła więc wcześniejsze działania Izby Kontroli, a ta unieważniła potem działania Izby Pracy, które unieważniły jej działania.
Zawiła i widowiskowa dla znawców batalia prawna powinna przełożyć się na realne życie. Tak jednak nie jest, ponieważ spierające się strony żyją w osobnych kwestionujących wzajemnie swoje istnienie rzeczywistościach. Ich stykanie się ogranicza się do wzajemnego unieważniania swoich działań, dzięki czemu każda stara się zachować spójność własnych poczynań.
W każdej z tych rzeczywistości spójność i konsekwencja, hierarchia i autorytety są ustalone i zachowywane.
Problem w tym, że obie te rzeczywistości występują rownolegle w rzeczywistości prawdziwej, realnej, takiej, w jakiej żyją wszyscy obywatele. Zamiast porządkować i rozwiązywać problemy - stwarzają dodatkowe, dla rzeczywistości realnej, prawdziwej.