"Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem" - tak Donald Tusk opisał to, co w nocy stało się z byłym wiceministrem sprawiedliwości, Marcinem Romanowskim. Sąd nakazał wypuszczenie go, uznając, że prokuratura nie zadbała o to, by zdjąć mu immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. "Ale jedenaście zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nie znika (...). Co się odwlecze, to nie uciecze" - dodał premier. Obrońca Romanowskiego poinformował natomiast, że poseł pozwie premiera za naruszenie dóbr osobistych.
"Jedenaście zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nie znika. Prokuratura dobrze wykonała swoją robotę, gromadząc rzetelne dowody. Co się odwlecze, to nie uciecze" - napisał premier Donald Tusk po tym, gdy sąd nie zgodził się na na tymczasowe aresztowanie posła Marcina Romanowskiego.