To nie były urządzenia podsłuchowe. Mowa o aparaturze zabezpieczonej przez funkcjonariuszy ABW i SOP w śląskim urzędzie wojewódzkim przed wyjazdowym posiedzeniem rządu z początku maja. Jak dowiedział się reporter RMF FM, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uznała, że "nic nie wskazuje na to, żeby ujawniona instalacja miała służyć do nieuprawnionego pozyskiwania danych”.
Dokumenty i wszelkie dowody uzyskane w tej sprawie ABW przekazała do prokuratury w Katowicach. Tam sprawę zarejestrowano na podstawie przepisów kodeksu karnego dotyczących bezprawnego uzyskiwania informacji. W tym przypadku mowa o posługiwaniu się urządzeniem podsłuchowo-wizualnym.
Jako że przepisy uzależniają wszczęcie postępowania od wniosku pokrzywdzonego o ściganie, prokuratura zwróciła się z pismem do Urzędu Wojewódzkiego, czy takie zawiadomienie złoży. Po odkryciu aparatury urzędnicy tłumaczyli, że to stara instalacja służąca do zdalnej komunikacji.
Urządzenie odkryto 7 maja, przed wyjazdowym posiedzeniem rządu w Katowicach. Wtedy komunikat w sprawie podejrzanego urządzenia opublikował na platformie X Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.
"Służba Ochrony Państwa we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykryła i zdemontowała urządzenia mogące służyć do podsłuchu w sali gdzie dziś w Katowicach ma odbyć się posiedzenie Rady Ministrów. Służby prowadzą dalsze czynności w tej sprawie" - czytamy we wpisie.