"Może to naiwne, ale głęboko w to wierzę" - mówi o możliwej pracy ponad podziałami partyjnymi w Radiu RMF24 Paulina Matysiak, komentując sprawę inicjatywy Ruch "Tak dla rozwoju". Posłanka Razem chce przeciwstawić się plemiennemu sposobowi myślenia w polskiej polityce. Jak sama przyznaje, jest zaskoczona burzą medialną i polityczną, jaką wywołała jej współpraca z Marcinem Horałą z Prawa i Sprawiedliwości.
To był gorący dzień w polskiej polityce. Najpierw gruchnęła wiadomość, że posłanka Razem Paulina Matysiak i poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Horała zakładają wspólną inicjatywę, która ma zająć się CPK, polskim atomem i armią.
Kilka godzin później, po "fali komentarzy" w sieci, głos w tej sprawie zabrały władze Lewicy. Anna Maria Żukowska przekazała, że Matysiak zostaje na 3 miesiące zawieszona w prawach członka Klubu. Chwilę później informację potwierdził Włodzimierz Czarzasty, który stwierdził mówiąc o Matysiak, że "to jej indywidualna sprawa".
Co o całym zamieszaniu myśli główna zainteresowana? Dziennikarz RMF FM Michał Zieliński postanowił sprawdzić - o co chodzi z tym Ruchem "Tak dla rozwoju".
Samych procedur nie będę komentować - mówi posłanka o wszczętej wobec niej procedurze dyscyplinarnej. Myślę, że do nich się odniosę, jak już te procedury się zwyczajnie zakończą - dodaje.
Jestem przekonana, że trzeba działać tak, żeby szukać tego, co nas łączy, szukać różnych sojuszników i dbać o te sprawy, które naprawdę są kluczowe, jeżeli chodzi o rozwój i bezpieczeństwo - tłumaczy Matysiak.
Pytanie tylko, czy takie poszukiwanie wspólnoty politycznej ponad podziałami ma w ogóle jakiś sens.
Opinii na temat samej tej inicjatywy jest bardzo dużo. Jest też bardzo dużo pozytywnych głosów i takich osób, które doceniają wychodzenie poza pewne plemienne obozy i bańki. Myślę, że na tym powinniśmy się skupiać, na temacie, obszarze działania tego stowarzyszenia - twierdzi polityk.
Jestem przekonana, że naprawdę w taki sposób możemy pchnąć do przodu też polską politykę. Ja po prostu w to wierzę. Dzisiaj już wielokrotnie byłam pytana, czy nie żałuję wrzucenia tego filmu, czy wrzuciłbym go jeszcze raz. Tak, staram się tak działać, żeby nie żałować tego, co robię - dodaje, mówiąc o nagraniu, które reklamowało powstanie stowarzyszenia.
Zespół parlamentarny, jak sama nazwa wskazuje, jest dla posłów, posłanek, senatorów, senatorek. Mieliśmy dużo sygnałów od osób, które nie tylko chciały być widzami tego, co się dzieje na posiedzeniu. Chciały się mocniej zaangażować, chciały dyskutować, chcą przekazywać informacje o tych projektach także wśród swoich osób. I dla tych właśnie osób ta inicjatywa powstaje, zawiązuje się stowarzyszenie - opowiada Paulina Matysiak, wyjaśniając, dla kogo skierowana jest inicjatywa jej i Horały.
Mam nadzieję, że będziemy mogli w ten sposób z jednej strony i pilnować ważnych inicjatyw prorozwojowych, ale także na ich temat edukować, przede wszystkim pokazywać, że politycy różnych, często też przeciwstawnych opcji, mogą się nie tylko kłócić, ale też współpracować przy ważnych dla Polski sprawach - tłumaczy posłanka. Dodaje, że jednym z celów założenia Ruchu, ma być właśnie pokazanie, że taka współpraca jest wykonalna.
Na pytanie, czy posłanka naprawdę w to wierzy, Matysiak odpowiada: "Naprawdę".
Może to jest naiwna postawa, ale głęboko w to wierzę. Wydaje mi się, że ostatnie miesiące i lata mojej działalności, także politycznej, jasno pokazały, że w ten sposób do wielu spraw podchodzę. Bardziej nastawiam się na szukanie tego, co łączy, niż tego, co dzieli - mówi parlamentarzystka. Nie kryje zdumienia, że inicjatywa wywołała aż taką burzę. Chciałabym dożyć czasów, gdy tego typu inicjatywy nie będą wzbudzały żadnej sensacji - dodaje.
Matysiak twierdzi, że pomysł stworzenia takiej inicjatywy był wspólny - jej i Marcina Horały. Dodaje także, iż informację o stworzeniu Ruchu przekazywała już w partii Razem. Jaka była reakcja kolegów i koleżanek z partii?
Nie usłyszałam, że będą kłopoty, ale o wewnętrznych rozmowach nie będę mówić na antenie radiowej - mówi Matysiak.
Posłanka nie ukrywa zadowolenia z faktu, że zakończyły się dyskusje na temat tego, czy CPK ma powstać. Teraz, gdy jasne jest, że projekt zostanie zrealizowany, można zająć się merytoryką. Ale "Tak dla rozwoju" ma wiele ambitnych planów. Rozwój polskich elektrowni atomowych i rozbudowa armii - czy na to wszystko starczy pieniędzy?
Tak, myślę, że nam starczy na to pieniędzy. Warto podkreślić, że te projekty infrastrukturalne, to także budowanie naszego bezpieczeństwa, możliwości szybkiego transportu ładunków też osób. Dokładnie tym samym jest budowa elektrowni jądrowej. Ona też będzie nam zapewniała bezpieczeństwo energetyczne na wypadek różnych sytuacji, po to, żebyśmy byli też niezależni jako państwo energetycznie od chociażby dostaw surowców z reżimowych państw. To wszystko jest pewnym elementem budowania także naszego bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo to nie jest tylko armia. Myślę, że trzeba spojrzeć na sprawę szerzej - wyjaśnia posłanka bez podawania jednak szczegółów na temat tego, skąd wziąć pieniądze na wszystkie te kosztowne projekty.