„Wezwanie mnie na przesłuchanie komisji śledczej zostało skutecznie dostarczone, jednak jest koniec kampanii i nie mam czasu, by się stawić” - powiedział Polskiej Agencji Prasowej b. szef Orlenu Daniel Obajtek. Dodał, że rozważa wniosek do komisji o przesunięcie jego przesłuchania na czas po wyborach.
Teraz jest koniec kampanii i nie mam czasu na to, żeby poświęcić trzy dni, żeby stawić się przed komisją - powiedział były prezes Orlenu.
Dlatego z moim pełnomocnikiem zastanawiamy się, czy nie zwrócić się do komisji z wnioskiem, aby to przesłuchanie nastąpiło po wyborach, wtedy opadną emocje - powiedział.
Decyzja o ewentualnym złożeniu wniosku ma zapaść we wtorek.
Michał Szczerba, który kierują pracami sejmowej komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej, przed którą został wezwany Obajtek, przekazał w poniedziałek, że kandydat na europosła został skutecznie wezwany na posiedzenie w dniu 5 czerwca na godzinę 15.
Wezwanie dostarczone przez policję odebrał jego pełnomocnik. Stawiennictwo jest obowiązkowe. W przypadku dalszego uporczywego uchylania się od zeznań komisja złoży w środę wniosek o jego zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie - powiedział Szczerba.
Skuteczność dostarczenia wezwania potwierdził sam Obajtek. Podkreślił on, że chce stawić się przed komisją, ale ma też zobowiązania wobec wyborców.
Z wizami nie mam nic wspólnego, ja wiz na targach nie sprzedawałem. To międzynarodowe koncerny, które wykonywały inwestycje na zlecenie Orlenu, sprowadzały sobie pracowników. To ich trzeba się pytać odnośnie ludzi (tam zatrudnionych) - przekonywał.
Były prezes Orlenu miał stawić się w poniedziałek w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej na przesłuchanie w sprawie składania fałszywych zeznań. Przesłuchanie dotyczy zawiadomienia złożonego przez dziennikarza i byłego likwidatora Radia dla Ciebie Grzegorza Jakubowskiego, który uważa, że Obajtek skłamał przed sądem w sprawie znajomości, relacji i spotkań z dziennikarzem Piotrem Nisztorem.
Prokuratura zdecydowała się przesunąć przesłuchanie Daniela Obajtka na drugą połowę czerwca br.
Obajtek przypisał całej sprawie miano ataku politycznego z wykorzystaniem instrumentów państwa. Zapewnił, że zawsze stawia się na wezwania prokuratury, a organy państwowe są dla niego bardzo ważną instytucją, którą trzeba szanować. Dodał, że nie może jednak pozwolić, by "politycy robili sobie cyrk, jak poseł Szczerba, bo to jest wykorzystywanie organów państwa".
Kandydat na europosła podkreślił, że nie toczy się przeciwko niemu żadne postępowanie i nie ma żadnych postawionych zarzutów. To nie są moje słowa, a prokuratora krajowego, który powiedział, że toczą się postępowania w sprawie, a nie przeciwko mojej osobie - stwierdził.
Obajtek podkreślił, że jego pełnomocnik jest w kontakcie z prokuraturą.
Nie jest to sprawa, która nie może poczekać, dlatego prokuratura zgodziła się, by po wyborach, w drugiej połowie czerwca, został ustalony termin mojego przesłuchania jako świadka - przekazał.
Daniel Obajtek został zapytany również o kampanię, którą prowadzi na Podkarpaciu. Kandydat do europarlamentu powiedział, że jest ona bardzo intensywna, a on sam wielokrotnie rozmawiał z wyborcami. W jego opinii mieszkańcy Podkarpacia "chcą przede wszystkim zmiany, uważają, że pora rozhermetyzować ten układ, który jest". W ocenie Obajtka wyborców z regionu zajmują kwestię Zielonego Ładu czy sprawy światopoglądowe.
Widzą walkę z Kościołem, z krzyżem. Trzeba szanować ich zwyczaje, obyczaje, ich wiarę. Ludzie boją się tego, co niesie Unia, tego, że poprzez rzekomą tolerancję usuwane są inne rzeczy. To nie jest dobre - powiedział.
Jak zaznaczył, mieszkańcy boją się również wzrostu kosztów życia.
Lider podkarpackiej listy PiS do PE tłumaczył, że zdecydował się kandydować od europarlamentu, bo "dziś w PE brakuje ludzi, którzy są z dużego biznesu". Jego zdaniem w PE powinny być osoby, "które w życiu coś zrobiły".
Osoby, które mają dokonania, które znają się na biznesie ogólnoświatowym - podsumował b. prezes Orlenu.