Do wieczora, a najpóźniej do jutrzejszego poranka zostanie podniesiony wrak samolotu CASA – dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Wcześniej jednak trzeba zakończyć przenoszenie ciał ofiar. Zwłoki żołnierzy przewiezione zostaną do zakładu medycyny sądowej w Szczecinie. W środę wieczorem podczas podchodzenia do lądowania w pobliżu Mirosławca rozbił się samolot wojskowy CASA. Na pokładzie było 20 osób. Nikt nie przeżył.
Prokuratorzy i eksperci z komisji, badającej przyczyny katastrofy wojskowej Casy, pojawili się bladym świtem na miejscu tragedii. Chcą dopilnować, by najdelikatniejsza część operacji, czyli wydobycie ciał, zakończyła się jeszcze dziś zanim zapadnie zmrok.
Potem wjedzie tam ciężki sprzęt, a elementy doszczętnie zniszczonego samolotu zostaną przewiezione do hangaru, gdzie specjaliści spróbują odtworzyć kształć maszyny. Na tej podstawie będą ustalali, która część samolotu zawadziła o nasyp kolejowy.
W tej chwili prokuratura, jak i komisja badania wypadków lotniczych kończy pierwszą część - zabezpieczanie zwłok ludzkich. (…) Następnie komisja podejmie działania związane z podniesieniem wraku i zbieraniem szczątków samolotu - mówi RMF FM prokurator Waldemar Praszczyk. Czynności te - jak dodaje - zostaną zakończone do końca dnia dzisiejszego lub jutra.
Przez cały ranek na teren bazy w Mirosławcu zjeżdżały wojskowe samochody techniczne. Wśród nich był także pojazd z napisem Zespół rozpoznania biologicznego. A to oznacza, że rozpocznie się pobieranie próbek DNA ofiar przedwczorajszej katastrofy.
Wojsko musi zidentyfikować wszystkie ciała. Część z nich jest zmasakrowana. Dlatego podjęto decyzję o pobraniu próbek DNA do badań. Wojsko chce w ten sposób zaoszczędzić rodzinom koszmaru rozpoznawania swoich bliskich.
Po ustaleniu tożsamości ofiar eksperci lotnictwa i prokuratorzy zajmą się wyjaśnianiem przyczyn tragedii; skupią się na stronie technicznej. Wówczas także dołączą do nich eksperci z hiszpańskiej Casy, producenta samolotu.
Od wczoraj w Polsce obowiązuje żałoba narodowa. Zakończy się jutro o godz. 19. O jej wprowadzeniu po katastrofie samolotu zadecydował prezydent.