Do polskich kin wszedł dziś film "Barbie". To produkcja o tytułowej bohaterce, która żyjąc w idealnym, bajkowym świecie, przechodzi kryzys egzystencjonalny. Premierę w nietypowy sposób wykorzystali politycy Lewicy.

Długo wyczekiwany film o Barbie trafił do polskich kin. Powiedzieć, że to najgłośniejsza premiera ostatniego roku, to jakby nic nie powiedzieć, wszak pod kątem popularności i rozgłosu produkcja biła rekordy popularności.

Zainteresowanie filmem ma swoje przełożenie w liczbie biletów zakupionych w przedsprzedaży. Jak poinformowała firma The BoxOffice Company, która zajmuje się statystykami dotyczącymi dochodów z filmów, liczba wejściówek osiągnęła najwyższy poziom od czasów produkcji "Avatar: Istota wody", której premiera odbyła się pod koniec ubiegłego roku.

Portal Interia napisał, że w weekend otwarcia najnowsza ekranizacja historii Barbie ma zarobić na rynku północnoamerykańskim od 90 do 145 mln dolarów. Co ważne, do wyniku z USA i Kanady mają dojść jeszcze wpływy z 69 rynków z całego świata, w tym Polski. Mowa o łącznej kwocie ok. 60-65 mln dolarów.

Premierę ekranizacji historii legendarnej lalki w kreatywny sposób wykorzystali politycy Lewicy. Na twitterowym koncie partii pojawiły się dwie grafiki, na których widać Katarzynę Kotulę i Krzysztofa Gawkowskiego.

Do wizerunki posłanki dołączono napis "Ta Barbie walczy o legalną aborcję na żądanie", a zdjęcie posła podpisano "Ten Ken walczy z okradaniem Polski przez PiS".

Chwilę później grafikę ze swoim wizerunkiem wrzucił Robert Biedroń. Widnieje na nim podpis "Ten Ken walczy o prawo do ślubu z drugim Kenem". Poseł do wpisu dołączył krótką treść: "Bo miłość to miłość".

Akcja posłów Lewicy w mediach społecznościowych podzieliła internautów. Trzeba jednak przyznać, że zdecydowanie więcej jest komentarzy krytycznych.