Iracki minister zaprzeczył, jakoby siły koalicji szturmowały Bagdad. Zdjęcia z rajdu amerykańskich czołgów i transporterów opancerzonych na Bagdad są nieprawdziwe - powiedział w wywiadzie dla telewizji Al-Jazeera Mohammed Sajed al Sahaf. Amerykanie twierdzą, że wjechali do Bagdadu, a w czasie rajdu zabili około tysiąca Irakijczyków.

Zdaniem irackiego ministra relacje, którymi od rana ekscytuje się świat, zostały nagrane w mieście odległym o 35 kilometrów od Bagdadu. Zaproponował też zagranicznym dziennikarzom wycieczkę po Bagdadzie, po miejscach, przez które miały przetoczyć się kolumny pancerne, by udowodnić, że nie ma tam śladów walk.

Amerykanów nie ma na przedmieściach Bagdadu, oni są na południe od miejscowości Abu Ghreib. Wyparliśmy ich z okolic lotniska, Gwardia Republikańska sprawuje pełną kontrolę nad międzynarodowym lotniskiem imienia Saddama. To nagranie ma ukryć ich porażkę - mówił Sahaf.

Amerykanie twierdzą, że wkroczyli do Bagdadu, a podczas rajdu zabili prawie tysiąc irackich żołnierzy. Generał Victor Renuart na konferencji prasowej w Centralnym Dowództwie sił koalicji w Katarze zapewniał dziś, że siły koalicji są w irackie stolicy.

Sami widzieliście, jak nasze siły wjeżdżają do centralnych dzielnic Bagdadu. Jednostki te zakończyły swoją operację, a teraz koncentrują się na zabezpieczeniu lotniska - mówił generał.

Foto: Archiwum RMF

20:05