​Posiadanie samochodu będzie droższe o 10 procent po Brexicie. Brytyjskie media przygotowują Wyspiarzy na szok związany z opuszczeniem przez ich kraj Unii Europejskiej.

REKLAMA

Jeśli brytyjskiej delegacji nie uda się wynegocjować nowego porozumienia handlowego z Brukselą, zdrożeją nie tylko zagraniczne marki samochodów i części zamienne. Tzw. twardy Brexit doprowadzi do narzucenia taryf, które obciążą dodatkowym kosztem rzędu 10 procent wszystkie produkty importowane z państw UE do Wielkiej Brytanii. Stanie się to automatycznie na mocy zasad Światowej Organizacji Handlu.

Zdrożeją także rodzime produkty, jak na przykład truskawki, ulubiony przysmak Wyspiarzy. Owoce te mogą okazać się nagle droższe o jedną trzecią, ponieważ zatrudniani przy ich zbiorze obywatele Europy Wschodniej nie będą mogliby już wjeżdżać na Wyspy... A ktoś przecież będzie musiał je zbierać. Brytyjczycy, pracujący w przyszłości na plantacjach, zażądają wówczas znacznie wyższych stawek, co nieuchronnie przełoży się na ceny warzyw w sklepach. Ta sama zasada odnosi się zresztą do całego przemysłu spożywczego, który zatrudnia imigrantów z krajów unijnych.

Wciąż nie wiadomo, jakie jest oficjalne stanowisko rządu w sprawie imigracji, a negocjacje z Brukselą są już w fazie zaawansowanej. Część ministrów w rządzie premier Theresy May uważa, że dla zapewnienia stabilności brytyjskiej gospodarki potrzebny będzie okres przejściowy, w którym wdrażane będą nowe przepisy.

Wymieniana data to rok 2022, a więc do trzech lat po Brexicie. W tym czasie niewiele powinno się zmienić. Inni członkowie gabinetu upierają się przy narzuceniu pełnej kontroli granic do kwietnia 2019.

Jak ostrzegają komentatorzy, wszystko zależeć będzie od kompromisu zawartego z Brukselą. Jeśli Wielka Brytania wybierze drogę tzw. twardego Brexitu, by utrzymać dotychczasowy poziom handlu z Unia Europejską, będzie musiała znaleźć dodatkowe 6 miliardów funtów rocznie. A jest to suma niebagatelna.

(ph)