Palianyca to już nie tylko tradycyjny chleb ukraiński z mąki pszennej, symbolizujący gościnność i szczęście. To także zupełnie nowa broń dalekiego zasięgu, którą Ukraińcy stworzyli z potrzeby chwili - w związku z ograniczeniami, które nałożył na nich Zachód. Teraz Kijów już nie musi prosić Waszyngtonu i innych sojuszniczych stolic o zgodę, czy może uderzyć daleko w głąb Rosji.
Trzeba sobie powiedzieć wprost - Ukraina nie ma jeszcze wszystkiego, by pokonać Rosję. Choć siły ukraińskie mogą już atakować przygraniczne tereny Rosji zachodnią bronią, to w dalszym ciągu brakuje zgody Zachodu na atakowanie ważnych celów w głębi kraju okupanta bronią dalekiego zasięgu.
Kijów o taką zgodę prosi od dawna. Powód jest prosty - możliwość takich uderzeń, rażenia rosyjskich lotnisk, ale też obiektów wspierających dowodzenie i kontrolę, wywiad, rozpoznanie, logistykę i wsparcie naprawcze, jest kluczowa dla przebiegu trwającej wojny.
Najbardziej zatwardziali w swoich postanowieniach są Amerykanie. Administracja Joe Bidena stanowczo odmawia Ukraińcom prawa do używania pocisków dalekiego zasięgu ATACMS do rażenia celów wroga.
Media informują jednak, że Kijów ma podjąć jeszcze jedną próbę politycznego przekonania Białego Domu do zniesienia ograniczeń. W tym celu ludzie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego przygotowują się do przedstawienia najwyższym rangą urzędnikom w Ameryce konkretnej listy obiektów w Rosji, które mogłyby stanowić potencjalny cel ukraińskich ataków dalekiego zasięgu.
W ten sposób Ukraina próbuje znieść główny argument Waszyngtonu, który uparcie przekonuje, że podobne uderzenia nie miałyby strategicznego wpływu na przebieg wojny, ponieważ Rosja przesunęła swój najważniejszy sprzęt, w tym samoloty, z dala od granicy i poza zasięg pocisków ATACMS.
Próby nacisku na Biały Dom dopiero jednak przed nami, tymczasem równolegle Ukraińcy biorą sprawy w swoje ręce i opracowują własne środki, którymi mogą razić głębię okupanta.
Kijów twierdzi, że ma nową broń dalekiego zasięgu, za pomocą której siły ukraińskie mogą uderzać w rosyjskie zaplecze bez pytania sojuszników o zgodę. To rodzimej produkcji dron dalekiego zasięgu (dron odrzutowy, bądź, jak kto woli, "rakieto-dron"), który zdaniem ukraińskiego ministra obrony Rustema Umerowa "zapewni" odpowiedź na falę rosyjskich bombardowań.
Tą bronią jest Palianyca - do niedawna znana tylko jako tradycyjny ukraiński chleb z mąki pszennej i trudne do wymówienia słowo, które na początku rosyjskiej inwazji było używane do demaskowania kremlowskich szpiegów. Słowo poprawnie potrafili wymówić jedynie rodowici Ukraińcy.
Agencja Associated Press pisze, cytując ukraińskich urzędników, że Palianyca została stworzona z potrzeby chwili - z powodu dominacji Rosji na niebie, a także ograniczeń nałożonych przez sojuszników Kijowa dotyczących używania wyprodukowanej na zachodzie broni dalekiego zasięgu.
Użycie "zupełnie nowej klasy broni" potwierdził w sobotę, w 33. rocznicę odzyskania przez Ukrainę niepodległości, prezydent tego kraju Wołodymyr Zełenski. To właśnie dzisiaj miało miejsce pierwsze udane bojowe użycie naszej nowej broni - zupełnie nowej klasy broni, ukraińskiego pocisku rakietowego Palianyca. To nasza nowa metoda odpłacenia agresorowi. Wróg został pokonany - poinformował.
Choć ukraiński przywódca nie wskazał, w jaki cel uderzyła Palianyca, to zarówno ukraińskie, jak i rosyjskie media podały, że dzień wcześniej wieczorem doszło do wybuchu w składzie amunicji w obwodzie woroneskim. To była prawdopodobnie próba generalna Palianycy.
Co o niej wiemy? Ano niewiele. Ukraińcy twierdzą, że nowa broń ma zasięg do 700 kilometrów, co - jak stwierdza AP - jest porównywalne z przekazanymi przez Stany Zjednoczone pociskami ATACMS. Ukraińcy przy okazji pokazali mapę z różnymi lotniskami, w tym z bazą lotniczą Sawaslejka w obwodzie niżnonowogrodzkim, dodając, że Palianyca może uderzyć w co najmniej 20 takich rosyjskich obiektów.
Ukraiński minister transformacji cyfrowej Mychajło Fedorow powiedział agencji AP, że następnym krokiem będzie zwiększenie produkcji nowej broni. Myślę, że to zmieni zasady gry, ponieważ będziemy mogli uderzyć tam, gdzie Rosja się tego dzisiaj nie spodziewa - powiedział. Członek gabinetu premiera Denysa Szmyhala nie chciał ujawnić szczegółów dot. broni ani bieżących dostaw, ale poinformował, że był zaangażowany w projekty rozwoju rodzimej broni od końca 2022 roku.
Ukraina stała się swego rodzaju poligonem doświadczalnym dla wszelakiego uzbrojenia - tego nowego, jak i starego, ale zmodernizowanego. Obie strony konfliktu co rusz starają się zaskoczyć przeciwnika i w wielu przypadkach im się to udaje. Dla przykładu - Rosja wyposażyła radzieckie bomby niekierowane w nawigację, dzięki którym przestały być "głupie", a Ukraińcy stworzyli drony podwodne, które sprawiły, że rosyjska Flota Czarnomorska stała się w zasadzie bezużyteczna.
Agencja AP podkreśla jednak, że najważniejszym celem Ukraińców była broń dalekiego zasięgu. Jeden ze specjalistów zaangażowanych w projekt powiedział, że jest to całkowicie nowa broń, zbudowana od podstaw, nad którą prace rozpoczęły się ok. 18 miesięcy temu. To nie jest rozszerzenie starego radzieckiego projektu - podkreślił ekspert.
Zarówno on, jak i wspomniany już Mychajło Fedorow poinformowali, że każdy dron dalekiego zasięgu kosztuje mniej niż milion dolarów, a wojsko zwraca się do sektora prywatnego, aby jeszcze bardziej obniżyć koszty produkcji. Sektor prywatny tworzy rozwiązania niezwykle szybko - dodał minister.
Szef resortu transformacji cyfrowej podkreślił, że prywatne przedsiębiorstwa szybko stały się głównymi dostawcami bezzałogowców dla ukraińskiej armii. Mowa zarówno o tych, które uderzają w rosyjskie obiekty, m.in. rafinerie ropy naftowej, ale też te, które siały spustoszenie wśród okrętów Floty Czarnomorskiej. Jeśli będziemy mieć własną broń, taką jak ta, poczujemy się bardziej niezależni i pewni siebie - stwierdził Fedorow, cytowany przez AP.
Jego zdaniem ogromna powierzchnia Rosji może być również jej słabością. Nie da się wyprodukować wystarczającej liczby systemów obrony powietrznej, aby bronić tak duże terytorium - powiedział. Dla nas otwiera to możliwość działania głęboko za liniami wroga - dodał.