Czym na pewno nie można powstrzymać Putina? Telefonem - odpowiada Donald Tusk, nawiązując do głośnej, ale ubogiej w treść rozmowy między Olafem Scholzem i rosyjskim dyktatorem. Szef polskiego rządu opublikował wpis w mediach społecznościowych w dniu, w którym Rosjanie przypuścili potworny atak powietrzny na Ukrainę.
Kanclerz Niemiec został wywołany do tablicy. Wcześniej intensywnie wyrywał się do odpowiedzi, ale gdy przyszło do egzaminu, wydukał ledwie kilka pozbawionych politycznej mocy komunałów. Gdy siadał w swojej ławce, cała klasa kpiła z Olafa Scholza i jego beznadziejnego wystąpienia, a on - znowu niezdarnie - próbował tłumaczyć, że chociaż miał na tyle odwagi, by w ogóle stanąć przed złowrogim belfrem z Kremla.
Scholz idzie w zaparte, twierdząc, że nie byłoby dobrze, gdyby prezydent Stanów Zjednoczonych rozmawiał z Putinem, a żaden europejski "lider" nie. Problemem jest jednak to, czy kanclerz Niemiec w ogóle spełnia rolę lidera. Za swoją samowolkę telefoniczną został skrytykowany przez polityków w kraju i za granicą.
Wołodymyr Zełenski nazwał gest Scholza niebezpiecznym precedensem, który przełamuje izolację międzynarodową, którą dotąd objęty był rosyjski dyktator. Jeden telefon może doprowadzić do serii kolejnych - "będzie po prostu więcej i więcej słów", skomentował ukraiński prezydent.
Tak się składa, że w nocy z soboty na niedzielę Rosja przeprowadziła jeden z najpotężniejszych w trakcie trwania konfliktu ataków powietrznych na Ukrainę. Setki rakiet i dronów uderzyły w wielu regionach kraju, jasno pokazując, że język terroru jest jedynym uznawanym przez Moskwę.
Ostrzał "jest prawdziwą odpowiedzią zbrodniarza wojennego Putina dla wszystkich, którzy ostatnio do niego dzwonili i go odwiedzali" - skomentował szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Sybiga.
Polski premier na gorąco skomentował na platformie X rozmowę Scholza z Putinem. We wpisie opublikowanym 15 listopada, stwierdził że "z satysfakcją usłyszał, że (kanclerz) nie tylko potępił rosyjską agresję, ale powtórzył także polskie stanowisko (w sprawie ewentualnych negocjacji) 'nic o Ukrainie bez Ukrainy'".
Dziś Donald Tusk jest mniej wyrozumiały dla inicjatywy Scholza. Zwłaszcza, gdy już wiemy o potwornym uderzeniu rakietowym na Ukrainę, które zmusiło także polskie lotnictwo do poderwania się z lotnisk.
"Nikt nie powstrzyma Putina telefonem" - zaczyna polski premier. I próbuje wyjaśnić opinii międzynarodowej, że tylko realne wsparcie dla Ukrainy może zmusić Rosję do prawdziwych rozmów.
Tusk kończy wiadomością dość tajemniczą. "Kolejne tygodnie będą decydujące, nie tylko dla wojny, ale przyszłości nas wszystkich". Czy odwołuje się do nadchodzących decyzji o amerykańskim wsparciu dla Ukrainy? Trump zostanie zaprzysiężony 20 stycznia. Sygnały wysyłane z jego obozu politycznego nie brzmią zbyt optymistycznie dla Kijowa, ale dopóki nie obejmie realnej władzy, pozostanie nam tylko zgadywanie.
No-one will stop Putin with phone calls. The attack last night, one of the biggest in this war, has proved that telephone diplomacy cannot replace real support from the whole West for Ukraine. The next weeks will be decisive, not only for the war itself, but also for our future.
donaldtuskNovember 17, 2024