Trzy grosze do debaty na temat zakończenia wojny w Ukrainie chce dorzucić prezydent Turcji. Agencja Bloomberga poinformowała, że Recep Tayyip Erdogan na spotkaniu grupy G20 w Rio de Janeiro ma przedstawić swoją propozycję "zamrożenia konfliktu" za naszą wschodnią granicą. Tureccy urzędnicy uważają, że propozycje - choć wydają się najbardziej realistyczne - mogą być trudne do zaakceptowania przez Kijów.
Bloomberg podał, powołując się na swoje źródła, że prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ma przedstawić swoją propozycję "zamrożenia" wojny w Ukrainie na obecnych liniach frontu w poniedziałek na spotkaniu przywódców krajów G20 w brazylijskim Rio de Janeiro.
Turecki przywódca ma zaproponować, by prezydent Wołodymyr Zełenski zgodził się na opóźnienie rozmów dotyczących przystąpienia jego kraju do NATO o co najmniej 10 lat "w ramach ustępstwa" wobec Władimira Putina. Trzeba jednak przypomnieć, że zaproszenie Ukrainy do NATO jest głównym punktem tzw. planu zwycięstwa prezydenta Ukrainy.
Propozycja Ankary obejmuje również utworzenie strefy zdemilitaryzowanej w Donbasie na wschodzie Ukrainy. Prezydent Turcji ma zaproponować skierowanie tam międzynarodowych sił wojskowych w ramach dodatkowej gwarancji bezpieczeństwa. Mało tego - Kijów miałby też zostać zapewniony o dostawach uzbrojenia, rekompensujących zgodę na pozostanie poza NATO.
Tureccy urzędnicy przyznali w rozmowie z Bloombergiem, że propozycje te będą trudne do zaakceptowania przez Kijów; uważają jednak, że "jest to najbardziej realistyczne podejście". Agencja przekazała, że w ocenie Turków najpierw należy skoncentrować się na zapewnieniu stabilnego zawieszenia broni, a dopiero później można będzie rozmawiać o długoterminowej przyszłości terytoriów okupowanych przez Rosję.
Turecki przywódca ma nadzieję, że uda mu się przekonać Wołodymyra Zełenskiego do udziału w rozmowach w Stambule. Źródła Bloomberga podały, że Erdogan "otrzymał informacje wywiadowcze, które wskazują, że Ukraina może stracić znacznie więcej terytorium w nadchodzących miesiącach, jeśli walki nie zostaną wstrzymane".
Trzeba przypomnieć, że już wcześniej prezydent Turcji proponował swojemu ukraińskiemu odpowiednikowi pośrednictwo w rozmowach pokojowych. Wiosną 2022 r. delegacje Rosji i Ukrainy spotkały się w Stambule i omówiły porozumienie, jednak Kijów wycofał się z negocjacji po wyzwoleniu przez siły ukraińskie Buczy, gdzie odkryto masowe groby z ciałami cywilów zamordowanych przez Rosjan.
Szczyt G20 odbędzie się w Rio de Janeiro w dniach 18-19 listopada. Członkami grupy jest i Rosja, i Turcja, ale Ukraina już nie. Choć Wołodymyr Zełenski był wielokrotnie zapraszany na szczyty różnych międzynarodowych organizacji, do których Ukraina nie należy, ukraiński przywódca w Brazylii się nie pojawi. Bloomberg poinformował, że prezydent Ukrainy nie weźmie udziału w szczycie G20, bo prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva "zignorował coraz bardziej desperackie prośby Zełenskiego o zaproszenie".
Władimir Putin powiedział z kolei, że nie pojedzie na szczyt, aby nie "zakłócać" prac "dwudziestki" ze względu na wydany przeciwko niemu międzynarodowy nakaz aresztowania.
W ostatnim czasie sojusznicy Ukrainy zintensyfikowali wysiłki mające na celu nakłonienie obu stron konfliktu do rozpoczęcia rozmów pokojowych. W piątek 15 listopada kanclerz Niemiec Olaf Scholz przeprowadził pierwszą od dwóch lat rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem; rozmów z rosyjskim przywódcą nie wykluczył też prezydent Francji Emmanuel Macron, ale tylko wtedy, gdy będzie ku temu odpowiedni "kontekst". Francuz uważa, że prezydent Rosji "nie chce pokoju" i nie jest gotowy na negocjacje w tej sprawie.
Wcześniej swoje plany w sprawie zakończenia konfliktu zbrojnego w Ukrainie przedstawiły Chiny i Brazylia, ale Wołodymyr Zełenski nazwał je "prorosyjskimi". Głos niedawno zabrali też ludzie Donalda Trumpa. Dzień po jego zwycięstwie w wyborach prezydenckich dziennik "Wall Street Journal" podał, że współpracownicy prezydenta elekta przygotowali plan zakończenia wojny, który opiera się na rezygnacji Ukrainy z planów wstąpienia do NATO przez co najmniej 20 lat w zamian za dalsze dostawy amerykańskiego uzbrojenia i zamrożeniu linii frontu poprzez utworzenie strefy zdemilitaryzowanej.
O swoich warunkach wspomniał też nie kto inny, jak Władimir Putin. Wśród nich są: wycofanie sił ukraińskich z obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego, uznanie tych regionów za rosyjskie, a także nieprzystąpienie Kijowa do NATO.
Własna "formuła pokojowa" prezydenta Ukrainy zakłada z kolei powrót do granic z 1991 r., w tym zwrot zaanektowanego przez Rosjan Krymu. W sobotę 16 listopada w wywiadzie dla ukraińskiej telewizji Suspilne Wołodymyr Zełenski powiedział, że ukraińskie władze "muszą zrobić wszystko", aby wojna zakończyła się na polu dyplomatycznym w 2025 r.