​Podejrzani o zamach na Siergieja Skripala i jego córkę Julię mają powiązania z rosyjskimi służbami i potwierdzają to liczne dokumenty - twierdzą dziennikarze portalu śledczego Bellingcat i rosyjskiego portalu "The Insider". Jak zaznaczają, to dopiero pierwsza część dochodzenia, które przeprowadzili.

REKLAMA

Dziennikarze przejrzeli dokumenty w Federalnej Służbie Migracyjnej. Faktycznie, nazwiska takie jak Aleksandr Jewgieniewicz Pietrow i Rusłan Timurowicz Boszirow pojawiają się tam. Obaj dostali paszporty na te nazwiska w 2009 roku. Nie ma jednak śladów istnienia takich osób przed tym rokiem. Bellingcat zwraca uwagę, że to dowód, że imiona były przykrywkami dla rosyjskich agentów.

W paszporcie Aleksandra Pietrowa można znaleźć informację, że urodził się 13 lipca 1979 roku. Ale dowodów na to nie udało się dziennikarzom znaleźć. Jedyny dokument wystawiony na tego konkretnego człowieka to paszport z 2009 roku. W jego kartotece nie ma żadnych innych plików. Co więcej - Pietrow miał otrzymać paszport, ponieważ poprzedni jego dokument tożsamości został zniszczony lub zawierał istotne błędy. Nieznany jest jednak numer tego dokumentu.

W dossier Rosjanina pojawia się też stempel z instrukcją "nie przekazywać informacji". Takie znaczniki nie są używane przy kartotekach innych cywili. Według źródeł Bellingcat i "The Insider" w rosyjskiej policji, takie stemple nigdy nie były używane przez zwykłe służby - wykorzystywane są jedynie przy plikach agentów.

Dodatkowo na stronie, na której zazwyczaj zamieszcza się dane biograficzne, można znaleźć podpis "SS" - skrót od "sowierszenno sekretno", czyli "ściśle tajne".

Dziennikarze sprawdzili również okoliczności wylotu Boszirowa i Pietrowa z Rosji do Wielkiej Brytanii. Okazało się, że "turyści" kupowali bilety zaledwie dzień przed podróżą na Wyspy. W rozmowie z RT zapewniali, że podróż planowali wcześniej, więc raczej nie ryzykowaliby rezerwowania biletów na ostatnią chwilę. Skąd taka nagła decyzja? Prawdopodobnie było to związane z Julią Skripal, która niewiele wcześniej sama kupiła bilet do Londynu.

Do ataku na Siergieja Skripala i jego córkę Julię doszło 4 marca w Salisbury. Oboje zostali znalezieni nieprzytomni. Po badaniach okazało się, że mieli kontakt ze środkiem paralityczno-drgawkowym typu nowiczok, produkowanym na terenach byłego Związku Radzieckiego. Wielka Brytania oskarżyła o atak Rosję, czemu Kreml od miesięcy zaprzecza.

(az)