​Dziennikarka, która przeprowadzała wywiad z podejrzanymi o zamach na Siergieja Skripala w rozmowie z BBC Newsnight powiedziała, że z mężczyznami nie ma kontaktu. "Próbowałam do nich zadzwonić na numer, z którego się ze mną kontaktowali, ale ich telefon jest poza zasięgiem" - powiedziała redaktor naczelna telewizji RT Margarita Simonjan.

REKLAMA

W czwartek państwowa rosyjska telewizja RT wyemitowała wywiad z Aleksandrem Pietrowem i Rusłanem Boszirowem - mężczyznami, których Wielka Brytania oskarżyła o przeprowadzenie zamachu na byłego agenta GRU Siergieja Skripala i jego córkę Julię. Do ataku doszło na początku marca. W tym samym czasie Pietrow i Boszirow byli w Salisbury i krótko po zamachu wyjechali do Rosji. Mężczyźni w rozmowie z RT zapewniali, że nie mają nic wspólnego z otruciem, a w Wielką Brytanię odwiedzali turystycznie - zależało im zwłaszcza na zobaczeniu katedry w Salisbury.

Margarita Simonjan - redaktor naczelna RT - była dzisiaj gościem w programie BBC Newsnight. Podczas rozmowy przyznała, że podejrzani o zamach na Skripalów mieli jej przesłać zdjęcia z Salisbury, które miały być dowodem, że mężczyźni faktycznie byli w Wielkiej Brytanii wyłącznie w celach turystycznych. Powiedzieli, że jeśli tylko znajdą zdjęcia, to mi je prześlą na WhatsAppie. Wciąż czekam - mówi Simonjan.

Dziennikarka podkreśliła, że próbowała też się kontaktować z mężczyznami. Próbowałam zadzwonić do nich na numer, z którego się ze mną kontaktowali, jednak był on poza zasięgiem - powiedziała.

Simonjan zdradziła także kulisy rozmowy. Pietrow i Boszirow zgodzili się na wywiad, jednak musiały zostać spełnione ich życzenia. Jednym z nich była prośba o niezadawanie pytań, które mogłyby pozwolić mediom na dotarcie do ich współpracowników, partnerów biznesowych, krewnych, kolegów lub kogokolwiek - mówi. Tak jak powiedzieli - ich słowa, nie moje - to ich pierwszy i ostatni wywiad dla mediów w ogóle - dodała.

Do ataku na Siergieja Skripala i jego córkę Julię doszło 4 marca w Salisbury. Oboje zostali znalezieni nieprzytomni. Po badaniach okazało się, że mieli kontakt ze środkiem paralityczno-drgawkowym typu nowiczok, produkowanym na terenach byłego Związku Radzieckiego. Wielka Brytania oskarżyła o atak Rosję, czemu Kreml od miesięcy zaprzecza.

(az)