"Stać nas na zwycięstwo z Czechami, musimy tylko wykorzystać słabości czeskiej drużyny" - mówi Stefan Majewski, wielokrotny reprezentant Polski. Według niego, nie powinniśmy spodziewać się żadnych zmian w pierwszej "11". Musimy jednak zagrać bardziej ofensywnie.
Z jakimi nadziejami jedzie pan do Wrocławia?
Liczę na zwycięstwo Polaków i awans do ćwierćfinału.
Cech, Rosicky, Baros - czescy liderzy na Euro grają słabo.
Błędy zdarzają się, ale na ogół dwa razy nie popełnia się tego samego błędu. Na Czechów trzeba spojrzeć jak na cały zespół, a jako zespół prezentują się naprawdę dobrze.
Są bardzo silni, jeśli chodzi o grę skrzydłowych. Musimy się na to specjalnie przygotować?
Jeśli ktoś ma silne strony, to przeciwnik zrobi wszystko, żeby to zneutralizować. Na pewno będziemy podwajać te rejony boiska, w których Czesi są bardzo mocni, a wykorzystywać ich słabości. Jeśli to się uda możemy wygrać.
Baros jest bez formy, a trener Bilek ma spory wybór, jeśli chodzi o napastników. Możliwe, że zrezygnuje z Barosa?
Myślę, że będzie grał Baros. Ma słabszy okres, ale to zawodnik z ogromnym potencjałem. Mam nadzieję, że w meczu z Polską go nie pokaże.
Przeciwko Czechom musimy zmienić skład i zagrać bardziej ofensywnie?
To musi trener zadecydować. On przebywa z zespołem, widzi w jakiej są formie. Myślę, że zagramy bardziej ofensywnie, ale dużych zmian się nie spodziewajmy.
Pojawiły się informacje, że trener Smuda podjął decyzję. W naszej bramce stanie Przemysław Tytoń.
Jest bardzo łatwo, kiedy wybiera się spośród dwóch tak dobrych bramkarzy. Co by się nie wybrało, to dobrze, ale czy wybór był trafny, będziemy wiedzieć dopiero po meczu. Tytoń zasłużył na to swoją dobrą grą, ale pamiętajmy, że Szczęsny był cały czas numerem jeden. To są bardzo trudne decyzje, dlatego zawód trenera nie jest taki łatwy.
Greków stać na to, żeby w ostatnim meczu powalczyć jeszcze z Rosją?
Na pewno duch sportowy żadnemu zespołowi nie pozwoli się poddać. Rosjanie są faworytami, ale lekko im nie będzie.
Włosi i Holendrzy są pod ścianą. Ćwierćfinały bez tych ekip - to byłaby sensacja?
Mistrzostwa Europy mają to do siebie, że niektórzy faworyci odpadają. Właśnie tak jest w grupie B - Niemcy, Dania, Portugalia, Holandia. Ktoś odpadnie. Niespodzianki na takich dużych impreza muszą być. Do ćwierćfinału może przejść tylko osiem drużyn, a chętnych jest więcej.
Za nami już blisko połowa meczów Euro, ale nie było jeszcze bezbramkowego remisu, nawet zwycięstwa 1-0 to rzadkość.
Najczęściej te niskie wyniki padały na początku turnieju, bo nikt nie chciał przegrać na inaugurację, ale tym razem jest inaczej - wszyscy grają otwartą piłkę od samego początku turnieju. W kolejnych meczach nie ma już miejsca na kalkulację, więc tych bramek pada więcej.
"Super Mario" - czyli Gomez i Mandżukić, do tego Alan Dzagojew. Mają po trzy bramki. Wczoraj dwie zdobył Torres, tyle samo ma Szewczenko. Oni powalczą o koronę króla strzelców?
Troszeczkę za wcześnie, ale zdobycie trzech bramek w trzech spotkaniach już o czymś świadczy. Widać, że forma tych czołowych snajperów jest wysoka.