Anglicy od zwycięstwa rozpoczęli Euro 2024. Aktualnie wicemistrzowie Europy pokonali - chociaż nie bez problemów - Serbię 1:0. Jedyną bramkę strzelił w 13. minucie Jude Bellingham.

REKLAMA

Anglia rozpoczęła jedenastą w historii kampanię o miano najlepszej drużyny w Europie. Do tej pory ma w dorobku trzy medale, srebrny i dwa brązowe. Dla Serbii był to debiut w mistrzostwach Europy. Pewnym zaskoczeniem było pozostawienie na ławce rezerwowych kapitana Dusana Tadica.

Wszystkie statystyki przemawiały za Wyspiarzami. Nawet wartość rynkowa (1,525 mld euro - blisko pięć razy wyższa od rywali) wybrańców Garetha Southgate'a jednoznacznie wskazywała faworyta meczu na Veltins-Arena w Gelsenkirchen.

Już pierwsza groźna akcja Anglików zakończyła się bramką. W 13. minucie Jude Bellingham głową skierował piłkę do siatki po dokładnym dośrodkowaniu z prawej strony od Bukayo Saki.

Oh Jude! Ale bomba z gwki Anglika Ogldaj #SRBENG https://t.co/JP69Kul7cU pic.twitter.com/1VZuf6A0Gg

sport_tvpplJune 16, 2024

W odpowiedzi Serbowie byli bliscy wyrównania, ale gwiazda ligi saudyjskiej Aleksandar Mitrovic strzelił minimalnie niecelnie obok słupka.

Wicemistrzowie Europy mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale długo kolejnych klarownych sytuacji strzeleckich nie byli w stanie wypracować. Pod koniec pierwszej połowy na boisku pojawił się były gracz Lechii Gdańsk i Legii Warszawa - Filip Mladenovic.

Ambitna gra Serbów

Po zmianie stron Serbowie zaczęli grać z coraz większą determinacją i to drużyna Dragana Stojkovica była bliższa zmiany wyniku. Po szarży w pole karne Mladenovica gracze z Bałkanów domagali się rzutu karnego. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia na Mitrovicu.

Anglicy więcej uwagi zaczęli poświęcać defensywie. Nie potrafili odzyskać właściwego rytmu gry z początku meczu. Nic dziwnego, że na polu karnym Jordana Pickforda coraz częściej zaczęło dochodzić do groźnych sytuacji. Na trybunie za angielską bramką zgromadzona była duża grupa głośno reagujących serbskich kibiców.

Kane przypomniał o sobie w 77. minucie, kiedy to był blisko podwyższenia rezultatu. Piłka po jego strzale głową po rękawicach Predraga Rajkovica odbiła się od poprzeczki. Kapitan Anglików po chwili uratował zespół, wybijając piłkę zmierzającą do siatki.

Zespół Southgate'a zainkasował trzy punkty, ale dyspozycja jaką zaprezentował w Gelsenkirchen może nie wystarczyć, aby zanotować korzystne rezultaty z Danią i Słowenią.

W pierwszym meczu grupy C Słowenia zremisowała z Danią 1:1.

Bramka: 0:1 Jude Bellingham (13-głową).

Żółta kartka - Serbia: Nemanja Gudelj, Dusan Tadic.

Sędzia: Daniele Orsato (Włochy). Widzów: 48 953.

Serbia: Predrag Rajkovic - Milos Veljkovic, Nikola Milenkovic, Strahinja Pavlovic - Andrija Zivkovic (74. Veljko Birmancevic), Sergej Milenkovic-Savic, Nemanja Gudelj (46. Ivan Ilic), Sasa Lukic (61. Luka Jovic), Filip Kostic (43. Filip Mladenovic) - Aleksandar Mitrovic (61. Dusan Tadic), Dusan Vlahovic.

Anglia: Jordan Pickford - Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi, Kieran Trippier - Trent Alexander-Arnold (69. Conor Gallagher), Declan Rice, Bukayo Saka (76. Jarrod Bowen), Jude Bellingham (86. Kobbie Mainoo), Phil Foden - Harry Kane.

Po raz pierwszy na Euro: "God Save the King"

Przed meczem angielskich piłkarzy z Serbią w Gelsenkirchen po raz pierwszy w historii mistrzostw Europy w brytyjskim hymnie narodowym pojawił się zwrot "God Save the King".

"God Save the King" ("Boże, chroń Króla") zastąpiło "God Save the Queen" (Boże, chroń Królową) w hymnie po śmierci królowej Elżbiety II 8 września 2022 roku. Obecnie na brytyjskim tronie zasiada jej syn Karol III i na jego cześć nastąpiła zmiana.

Elżbieta II panowała od 1952 roku, więc we wszystkich wcześniej turniejach o prymat na Starym Kontynencie, a ich historia sięga 1960 roku, to do niej odnosiła się znana fraza.

"God Save the King" po długiej przerwie, datującej się od 1950 roku, po raz pierwszy można było usłyszeć w wykonaniu angielskich kibiców i piłkarzy podczas mundialu 2022 roku w Katarze.

Mecz z Serbią to jednocześnie 23. występ w wielkim turnieju - ME i MŚ - kapitana Harry'ego Kane'a. Takim dorobkiem nie może się pochwalić żaden inny angielski piłkarz. Napastnik Bayernu Monachium został samodzielnym rekordzistą pod tym względem, dystansując Ashleya Cole'a, który w latach 2002-12 zaliczył 22 spotkania.

30-latkowi brakuje jednak najważniejszego - jakiegoś trofeum. Nie zdobył go ani z reprezentacją, ani w rozgrywkach klubowych.

Za nami dobre turnieje, kraj mógł być z nas dumny, ale przyjechaliśmy do Niemiec tylko z jedną myślą - zwyciężyć - oznajmił Kane.

Z kolei Jordan Pickford zaliczając 20. występ został jednym z dwóch angielskich bramkarzy z największą liczbą meczów w ME i MŚ. Dogonił słynnego Petera Shiltona.