Stanowisko Turcji wobec trwającej rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie jest do końca jasne, podobnie jak ogólna postawa Ankary w stosunku do zderzenia Wschodu z Zachodem, które obserwujemy na własne oczy. W środę Recep Tayyip Erdogan wypowiedział jednak słowa na temat Krymu, które zostaną w Kijowie dobrze przyjęte.
Zwrócenie Krymu Ukrainie to wymóg prawa międzynarodowego - oświadczył w środę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, zwracając się w przemówieniu wideo do uczestników IV szczytu Platformy Krymskiej, który odbywa się w Kijowie. Powtórzył, że jego kraj popiera integralność terytorialną i suwerenność Ukrainy.
W nagraniu zaadresowanym do uczestników konferencji w Kijowie prezydent Turcji oznajmił, że Turcja nigdy nie uznała aneksji Krymu - napisała turecka agencja Anatolia.
Erdogan wyraził przekonanie, że podjęte zostaną kolejne kroki na rzecz obrony praw Tatarów krymskich, którzy zamieszkują anektowany przez Rosję półwysep. Podkreślił, że krymscy Tatarzy mają prawo do tego, by żyć "swobodnie, bezpiecznie i w pokoju na swojej ojczystej ziemi". Dodał, że ma nadzieję na uwolnienie wszystkich więzionych przez Rosję Tatarów krymskich.
Szczerze pragniemy, by wojna zakończyła się sprawiedliwym i długotrwałym pokojem opartym o ukraińską integralność terytorialną, suwerenność i niepodległość - podsumował prezydent Turcji, która stara się utrzymać dobre stosunki zarówno z Kijowem, jak i z Moskwą. Erdogan proponuje, by Turcja stała się platformą dla negocjacji między Rosją i Ukrainą.
Słowa tureckiego przywódcy, chociaż mogą stanowić zwykłą kurtuazję, są o tyle znaczące, że Rosja uważa Krym za tereny rdzennie rosyjskie. Półwysep jest dla Moskwy kluczowy w utrzymaniu kontroli nad basenem Morza Czarnego. Znajdują się tam również instalacje systemów satelitarnych, wykorzystywanych w rosyjskim programie kosmicznym. Mówiąc wprost, Rosja nie wyobraża sobie oddania Krymu.
W środę w Kijowie odbywa się IV szczyt Platformy Krymskiej. Jest to inicjatywa powołana przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, której głównym zadaniem są - jak sam prezydent Ukrainy wyjaśniał w przeszłości - przygotowania do wyzwolenia półwyspu.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został w 2014 roku zaanektowany przez Rosję w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Przed aneksją Tatarzy stanowili 12-15 proc. ludności półwyspu. Bojkotując referendum, narazili się na represje ze strony Moskwy.