Dmitrij Pieskow nie wie, czy Władimir Putin pogratuluje Donaldowi Trumpowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA. Podkreśla jednak, że stosunki między Rosją a Stanami Zjednoczonymi są obecnie najgorsze w historii.

REKLAMA

Agencja Associated Press poinformowała, że zwycięzcą wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych został Donald Trump. Kandydat republikanów zdobył 277 głosów elektorskich, czyli 7 ponad wymagane minimum. Jego rywalka, kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris, obecnie ma 224 głosy elektorskie.

Trumpowi zwycięstwa gratulują kolejni światowi przywódcy. Głos zabrał m.in. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który stwierdził, że "z niecierpliwością czeka na erę silnych Stanów Zjednoczonych pod zdeterminowanym przywództwem Trumpa".

Jednym z nielicznych, który jeszcze zabrał głosu w sprawie wyborów w Ameryce, jest Władimir Putin. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, cytowany przez rosyjskie media, że "nie jest świadomy" planów prezydenta Rosji, by pogratulować Trumpowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA.

Nie zapominajmy jednak, że mówimy o nieprzyjaznym kraju, który jest bezpośrednio i pośrednio zaangażowany w wojnę przeciwko naszemu państwu - powiedział w środę na konferencji prasowej.

Zapytany przez dziennikarzy, czy Trump poczułby się urażony, gdyby Putin nie pogratulował mu zwycięstwa i czy pogorszyłoby to stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, Pieskow odparł:

Pogorszenie sytuacji jest prawie niemożliwe; stosunki są obecnie najgorsze w historii. (...) Prezydent Putin wielokrotnie powtarzał, że jest otwarty na konstruktywny dialog oparty na sprawiedliwości, równości i chęci uwzględnienia wzajemnych obaw. I prezydent Putin podtrzymuje tę postawę. Potwierdzał to kilkukrotnie. W tej chwili (postawa) administracji USA jest diametralnie inna. Zobaczymy, co będzie dalej.

Mówiąc o wielokrotnie powtarzanych przez Trumpa obietnicach, że jeśli zostanie wybrany, to szybko zakończy wojnę w Ukrainie, rzecznik Kremla zauważył, że Stany Zjednoczone "mogą przyczynić się do zakończenia konfliktu (w Ukrainie)", ale "nie da się tego zrobić z dnia na dzień".

Ponieważ to Stany Zjednoczone są państwem, które podżega (...) i jest w niego (konflikt - przyp. red.) bezpośrednio zaangażowane, Stany Zjednoczone są w stanie zmienić trajektorię swojej polityki zagranicznej - powiedział Pieskow.

Dodał jednocześnie, że prawdziwe intencje nowej administracji USA będzie można ocenić po inauguracji Trumpa. Po zwycięstwie, podczas przygotowań do wejścia do Gabinetu Owalnego lub po wejściu do Gabinetu Owalnego, wypowiedzi niekiedy przybierają inny ton - stwierdził.