"Gem, set, mecz" - napisał na swojej platformie X Elon Musk, co w tenisowym słowniku oznacza definitywny koniec starcia. Miliarder w klarowny sposób odniósł się do wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które - wiele na to wskazuje - wygrał Donald Trump. To, że obaj panowie żyją w symbiozie, w swoim przemówieniu potwierdził republikanin, wymieniając aż 11 razy nazwisko amerykańskiego biznesmena.
To już w zasadzie pewne - nowym gospodarzem Białego Domu zostanie Donald Trump. Choć oficjalnych wyników jeszcze nie ma, na takie rozwiązanie wskazują wszystkie szanowane ośrodki sondażowe. Mało tego - zwycięstwo republikanina ogłosiła już nawet amerykańska konserwatywna stacja telewizyjna Fox News.
Zwycięstwo Trumpa wydaje się zdecydowane - agencja Associated Press prognozuje jego triumf we wszystkich siedmiu tzw. wahających się stanach, czyli w Georgii, Karolinie Północnej, Pensylwanii, Michigan, Wisconsin, Nevadzie i Arizonie.
Jeszcze zanim Amerykanie tłumnie ruszyli do urn, taki obrót spraw był mało prawdopodobny. Przedwyborcze sondaże były różne, ale raczej żaden scenariusz nie zakładał zwycięstwa republikanina w każdym ze wspomnianych kluczowych stanów.
Wydaje się, że czynnikiem, który w obliczu wyrównanego wyścigu wyborczego mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Donalda Trumpa, była działalność Elona Muska. Miliarder ogłosił swoje poparcie dla byłego (i prawdopodobnie przyszłego) prezydenta USA w tym roku, mimo że jeszcze dwa lata wcześniej mówił, iż "nadszedł czas, aby Trump odwiesił kapelusz i pożeglował w stronę zachodzącego słońca".
Właściciel m.in. platformy X czy przedsiębiorstwa SpaceX pojawiał się na wiecach wyborczych Trumpa i zaangażował się w jego kampanię na swojej platformie. Mało tego - biznesmen przeprowadził się do Pensylwanii i zainwestował we wspierający republikanina komitet wyborczy łącznie co najmniej 119 milionów dolarów, choć sam Trump miał mówić osobom w swoim otoczeniu, że Musk wsparł go kwotą pół miliarda dolarów.
Oprócz deklaracji wsparcia i przeznaczenia dużej kwoty pieniężnej na kampanię prezydencką Trumpa, miliarder zorganizował loterię, w której rozdawał codziennie po milionie dolarów wyborcom w kluczowych stanach, którzy podpisali się pod jego polityczną petycją na rzecz wolności słowa i prawa do posiadania broni.
Na koniec, już w dniu wyborów prezydenckich, Musk spędził część nocy wyborczej w rezydencji Trumpa w Mar-a-Lago w stanie Floryda, gdzie republikanin wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami czekał na pierwsze wyniki wyborów. W tym czasie w swoich mediach społecznościowych miliarder napisał: "Gem, set, mecz", co w tenisowym słowniku oznacza definitywny koniec starcia.
No i jak ten definitywny koniec starcia nastąpił, to Trump wyszedł na scenę w Palm Beach Convention Center na Florydzie i w swoim przemówieniu wspomniał o trzech osobach, które odegrały ważną rolę w jego kampanii wyborczej: Elonie Musku, Danie Whicie (szef federacji UFC) i Robercie F. Kennedym Jr. Wymienił ich nazwiska aż 18 razy, przy czym - jak zauważa portal szwedzkiego dziennika "Aftonbladet" - o Musku powiedział 11 razy.
Trump ogłosił, że jego ruch Make America Great Again (MAGA) doprowadził do "bezprecedensowego w historii" USA zwycięstwa i ma nową gwiazdę - Elona Muska. Mamy nową gwiazdę, która się narodziła. To Elon Musk. (...) Dwa tygodnie temu wysłał rakietę w niebo. To było piękne. To jeden z najważniejszych ludzi w tym kraju - podkreślił.
To wyjątkowy facet, to supergeniusz - dodał, zaznaczając: Musimy chronić naszych geniuszy, nie mamy ich aż tak wielu.
Jeszcze podczas kampanii wyborczej Trump zapowiedział, że jeśli wygra wybory, powierzy miliarderowi resort do spraw "wydajności rządu". Nowo utworzony departament miałby się nazywać Department Of Government Efficiency, w skrócie DOGE, co może stanowić nawiązanie do ulubionej kryptowaluty Muska.
Administracja Trumpa może okazać się dla spółek Muska dobrym czasem pod względem przepisów, ponieważ jest on zadeklarowanym zwolennikiem deregulacji i obniżania podatków od korporacji. Ponadto może oznaczać kolejne intratne rządowe kontrakty.
Jak zauważa portal Bankier.pl, inwestorzy liczą na rządowe kontrakty m.in. dla Tesli. W handlu posesyjnym na platformie Robinhood akcje Tesli o godz. 8:00 czasu polskiego zyskiwały 13,33 proc., rosnąc do 285 dolarów, czyli tegorocznego maksimum. Podczas nocnego obrotu na Nasdaq akcje spółki amerykańskiego miliardera wzrosły natomiast o 2,9 proc. do 258,70 dolarów. Po otwarciu handlu na giełdzie we Frankfurcie notowane na niej akcje Tesli rosną o 13,75 proc.