Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oznajmił, że Rosja i Białoruś zgodziły się na rozmieszczenie wspólnej regionalnej grupy wojsk. Decyzja ta ma mieć związek z "zaostrzeniem sytuacji na zachodnich granicach państwa".
W związku z zaostrzeniem się sytuacji na zachodnich granicach Państwa Związkowego zgodziliśmy się na rozmieszczenie wspólnego ugrupowania Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi. To wszystko zgodnie z naszymi umowami. Kiedy zagrożenie osiąga tak wysoki poziom, jak obecnie, musimy sięgnąć po siły Państwa Związkowego- mówił Łukaszenka.
Podstawą, zawsze to mówiłem, naszego sojuszu jest armia, siły zbrojne Republiki Białoruś. Muszę poinformować, że formowanie wspólnego ugrupowania już się rozpoczęło. Moim zdaniem już trwa. Dwa dni temu dałem nam rozkaz rozpoczęcia tworzenia tej grupy - dodał prezydent Białorusi.
O powstaniu wspólnego ugrupowania dyskutowano już 7 października w Petersburgu na spotkaniu Łukaszenki z Putinem po nieformalnym szczycie WNP.
Prezydent Białorusi stwierdził, że sytuacja wokół jego kraju pozostaje napięta. Jak dodał, Zachód szerzy opinię, że białoruska armia weźmie bezpośredni udział agresji na Ukrainę.
W tym kontekście przywódcy NATO i niektórych krajów europejskich otwarcie rozważają możliwość ataku na Białoruś, a nawet uderzenia nuklearnego - mówił wtedy Łukaszenka.
Według niego głównym celem Zachodu jest wciągnięcie Mińska do wojny "i jednoczesne rozprawienie się z Rosją i Białorusią".
Łukaszenka podczas odprawy z dowódcami sił zbrojnych stwierdził, że Rosja nie jest przygotowana do takiego drugiego konfliktu. "Ma teraz wystarczająco dużo problemów" - mówił, dodając, że w formowanym ugrupowaniu nie liczy na dużą liczbę żołnierzy rosyjskich, ale - jak to określił - nie będzie to tysiąc osób.
W minionych tygodniach ukraiński wywiad wojskowy informował, że przygotowane jest przerzucenie na Białoruś ok. 20 tys. rosyjskich żołnierzy.
Białoruś graniczy z Ukrainą od północy i północnego zachodu. W lutym rosyjskie wojska wkroczyły z terytorium Białorusi na terytorium Ukrainy.
W poniedziałek doszło do zmasowanego rosyjskiego ataku rakietowego na szereg miast w większości regionów Ukrainy. Pociski uderzyły m.in. w centrum Kijowa, w Zaporoże oraz w miasta obwodów dniepropietrowskiego i mikołajowskiego. Według wstępnych doniesień tylko w stolicy zginęło osiem osób, a 24 zostały ranne. Regionalne władze na zachodzie kraju, we Lwowie, Tarnopolu i Chmielnickim, powiadomiły o uruchomieniu systemów obrony przeciwrakietowej i o wybuchach.