"Pańskie oczekiwania co do okazywania szacunku i wdzięczności za pomoc materialną udzieloną przez Stany Zjednoczone walczącej z Rosją Ukrainie uważamy za obraźliwe" - piszą w liście do prezydenta Donalda Trumpa byli polscy więźniowie polityczni. Pismo, opublikowane przez Lecha Wałęsę w mediach społecznościowych, podpisał były prezydent Polski i 38 innych osób.

REKLAMA

Opublikowany na Facebooku, a podpisany przez 39 osób, w tym Lecha Wałęsę, list odnosi się do piątkowej awantury w Białym Domu między Wołodymyrem Zełenskim a Donaldem Trumpem i J.D. Vancem. Przypomnijmy, rozmowy, które początkowo przebiegały w stosunkowo dobrej atmosferze, po jakimś czasie przerodziły się w publiczną kłótnię między przywódcami i wiceprezydentem USA.

Ukraińcom należy się wdzięczność

"Szanowny Panie Prezydencie, Relację z Pańskiej rozmowy z Prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim oglądaliśmy z przerażeniem i niesmakiem. Pańskie oczekiwania co do okazywania szacunku i wdzięczności za pomoc materialną udzieloną przez Stany Zjednoczone walczącej z Rosją Ukrainie uważamy za obraźliwe" - czytamy w tekście podpisanym przez 39 byłych polskich więźniów politycznych (pisownia oryginalna).

Autorzy pisma zauważają, że "wdzięczność należy się bohaterskim żołnierzom ukraińskim, którzy przelewają krew w obronie wartości wolnego świata". "To oni od ponad 11 lat giną na froncie w imię tych wartości i niepodległości swojej Ojczyzny zaatakowanej przez putinowską Rosję" - dodano. Działacze opozycji w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przyznają, że nie rozumieją, jak przywódca państwa, które jest symbolem wolnego świata, może nie wiedzieć o bohaterstwie Ukraińców w walce z Rosją.

"Nasze przerażenie wywołało także to, że atmosfera w Gabinecie Owalnym podczas tej rozmowy przypominała nam tę, którą dobrze pamiętamy z przesłuchań przez Służbę Bezpieczeństwa i z sal rozpraw w komunistycznych sądach. Prokuratorzy i sędziowie na zlecenie wszechwładnej komunistycznej policji politycznej też nam tłumaczyli, że to oni mają w ręku wszystkie karty, a my żadnych. Domagali się od nas zaprzestania działalności, argumentując, że z naszego powodu cierpią tysiące niewinnych ludzi. Pozbawili nas wolności i praw obywatelskich, ponieważ nie godziliśmy się na współpracę z władzą i nie okazywaliśmy jej wdzięczności. Jesteśmy zszokowani, że podobnie potraktował Pan Prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego" - czytamy.

Próba zachowania dystansu kończyła się zagrożeniem dla Ameryki

Autorzy listu odwołują się w nim do XX-wiecznej historii i przekonują, że "za każdym razem, gdy Stany Zjednoczone chciały zachować dystans wobec demokratycznych wartości i swoich europejskich sojuszników, kończyło się to zagrożeniem dla nich samych".

"Zrozumiał to Prezydent Woodrow Wilson, który zdecydował o przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do I Wojny Światowej w 1917 roku. Zrozumiał to Prezydent Franklin Delano Roosvelt, decydując po ataku na Perl Harbour w grudniu 1941 roku, że wojna w obronie Ameryki toczyć się będzie nie tylko na Pacyfiku, ale także w Europie, w sojuszu z zaatakowanymi przez III Rzeszę państwami" - przypomniano.

Byli więźniowie polityczni wspomnieli jeszcze Ronalda Reagana i amerykańskie zaangażowanie finansowe, bez czego "nie udałoby się doprowadzić do rozpadu imperium Związku Radzieckiego". "Prezydent Reagan miał świadomość, że w sowieckiej Rosji i krajach przez nią podbitych cierpią miliony zniewolonych ludzi, w tym tysiące więźniów politycznych, którzy za swoje poświęcenie, w obronie demokratycznych wartości, płacili wolnością. Jego wielkość polegała m.in. na tym, że bez wahania nazwał ZSRR mianem 'Imperium Zła' i wydał mu zdecydowaną walkę. Zwyciężyliśmy, a pomnik Prezydenta Ronalda Reagana stoi dziś w Warszawie vis a vis ambasady USA" - zaznaczono.

Ameryka musi wywiązać się z gwarancji

Autorzy listu zauważają, że w żadnym wypadku ekwiwalentem za krew przelaną w imię niepodległości i wolności Ukrainy, Europy i całego wolnego świata nie może być pomoc wojskowa i finansowa. "Życie ludzkie jest bezcenne, nie da się zmierzyć jego wartości pieniędzmi. Wdzięczność należy się tym, którzy ponoszą ofiarę krwi i wolności. Dla nas, ludzi 'Solidarności', byłych więźniów politycznych komunistycznego reżimu służącemu sowieckiej Rosji jest to oczywiste" - podkreślono.

Lech Wałęsa i 38 innych osób na koniec listu apelują do prezydenta Donalda Trumpa, by "Stany Zjednoczone wywiązywały się z gwarancji, jakie udzieliły wraz z Wielką Brytanią w memorandum budapeszteńskim w 1994 roku, w którym zapisano wprost zobowiązanie do obrony nienaruszalności granic Ukrainy w zamian za oddanie przez nią swoich zasobów broni nuklearnej". "Te gwarancje są bezwarunkowe: nie ma tam ani słowa o traktowaniu takiej pomocy jako wymiany gospodarczej" - podsumowano.

List podpisali Lech Wałęsa, Marek Beylin, Seweryn Blumsztajn, Teresa Bogucka, Grzegorz Boguta, Marek Borowik, Bogdan Borusewicz, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Andrzej Gincburg, Ryszard Grabarczyk, Aleksander Janiszewski, Piotr Kapczyński, Marek Kossakowski, Krzysztof Król, Jarosław Kurski, Barbara Labuda, Bogdan Lis, Henryk Majewski, Adam Michnik, Sławomir Najnigier, Piotr Niemczyk, Stefan Konstanty Niesiołowski, Edward Nowak, Wojciech Onyszkiewicz, Antoni Pawlak, Sylwia Poleska-Peryt, Krzysztof Pusz, Ryszard Pusz, Jacek Rakowiecki, Andrzej Seweryn, Witold Sielewicz, Henryk Sikora, Krzysztof Siemieński, Grażyna Staniszewska, Jerzy Stępień, Joanna Szczęsna, Ludwik Turko i Mateusz Wierzbicki.