Remisem 1:1 zakończył się sobotni mecz Gruzji i Czech w grupie F na Euro 2024. Gole strzelili Georges Mikautadze i Patrik Schick.
Podczas meczu Gruzji z Czechami padły dwa gole - w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie (45. minuta + 4, karny). Gruziński piłkarz Georges Mikautadze zapewnił prowadzenie swojej drużynie.
Z kolei w 59. minucie Patrik Schick wyrównał na 1:1.
Żółte kartki otrzymali:
- Gruzja: Guram Kaszia;
- Czechy: Vladimir Coufal, Lukas Provod, David Jurasek, Tomas Holes.
W swoim drugim meczu w mistrzostwach Europy w historii Gruzini, podobnie jak w debiucie z Turcją (1:3), wykazali się walecznością, ambicją i determinacją. Jednak tym razem te cechy pozwoliły im zdobyć historyczny punkt. W sobotę w Hamburgu podopieczni francuskiego selekcjonera Willy'ego Sagnola zremisowali z Czechami 1:1.
Przez zdecydowaną większość meczu to Czesi mieli przewagę i stwarzali więcej okazji bramkowych, ale Gruzini skutecznie się bronili. W 23. minucie wyjmowali nawet piłkę z siatki, ale gol nie został uznany, bo strzelec Patrik Schick dotknął piłki ręką.
W doliczonym czasie tej części gry Gruzinom dopisało szczęście, bo przypadkowo piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Robin Hranac i sędzia, po obejrzeniu powtórki, podyktował rzut karny. "Jedenastkę" bezbłędnie wykorzystał Georges Mikautadze.
Hranac wyrasta na największego pechowca trwającego turnieju. We wtorkowym meczu z Portugalią 24-letni obrońca Viktorii Pilzno strzelił gola samobójczego, a w doliczonym czasie drugiej połowy popełnił w polu karnym błąd, po którym Francisco Conceicao dał rywalom zwycięstwo 2:1.
Jeszcze przed przerwą Schick mógł doprowadzić do wyrównania, ale jego uderzenie z ok. 15 metrów efektownie obronił Giorgi Mamardaszwili.
Schick, który w poprzedniej edycji ME był współkrólem strzelców (on i Portugalczyk Cristiano Ronaldo mieli po pięć goli), w końcu wpisał się na listę strzelców w 59. minucie - i jemu dopisało z kolei szczęście. Po uderzeniu głową Ondreja Lingra piłka odbiła się od słupka i trafiła Schicka w klatkę piersiową, a następnie wpadła do siatki. W ten sposób został pierwszym w historii ME Czechem, który w turniejach finałowych uzyskał sześć goli.
Kilka chwil później 28-letni napastnik Bayeru Leverkusen już nie mógł mówić o szczęściu - upadł na murawę bez kontaktu z rywalem i musiał opuścić boisko z powodu urazu mięśniowego.
W kolejnych minutach przewaga Czechów również nie podlegała dyskusji, ale w ostatniej akcji meczu to Gruzini mieli szansę na komplet punktów.
Debiutanci wyprowadzili kontratak, w którym we trójkę mieli przeciwko sobie tylko jednego obrońcę oraz bramkarza Jindricha Stanka, ale w tak dogodnej sytuacji piłkę ponad poprzeczką posłał Saba Lobżanidze.
Czechy i Gruzja mają po jednym punkcie w grupie F. Prowadzi w niej Turcja z trzema punktami, a tyle samo ma Portugalia. Zespoły te zmierzą się ze sobą o 18 w Dortmundzie.
Oto, co powiedzieli po meczu trenerzy Czech i Gruzji.
Zepchnęliśmy Gruzję do głębokiej defensywy. Spodziewaliśmy się, że rywale będą czekać na okazje do kontrataków. Ich jakość w ofensywie jest godna podziwu. Niestety, najlepszym piłkarzem meczu był dziś bramkarz Gruzji, który wyłapywał wszystkie strzały. Mieliśmy ich 26, staraliśmy się. Niczego nie mogę zarzucić swoim piłkarzom. W samej końcówce rywale mieli szansę wygrać. Byłoby to raczej niesprawiedliwe, ale piłka nożna czasami jest okrutna. Gdy patrzymy na ten turniej, na atmosferę, to bardzo nie chcemy stąd wyjeżdżać. W ostatnim meczu grupowym zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby awansować - powiedział Ivan Hasek, trener reprezentacji Czech.
Musimy cieszyć się z tego punktu, bo jest pierwszym w naszej historii w mistrzostwach Europy - choć w końcówce mieliśmy tę wielką szansę. Ale i tak jesteśmy bardzo szczęśliwi. Gdyby ktoś przed turniejem powiedział mi, że w ostatniej kolejce fazy grupowej będziemy walczyć o awans z Portugalią, brałbym to w ciemno. Najpierw jednak najważniejsza jest regeneracja, bo w tych dwóch meczach daliśmy z siebie bardzo wiele. A potem z ambicją podejdziemy do spotkania z Portugalią - stwierdził Willy Sagnol, trener reprezentacji Gruzji.
Oto składy obu drużyn:
- Gruzja: Mamardashvili - Dvali, Kashia, Kvirkvelia - Kakabadze, Kochorashvili, Mekvabishvili, Davitashvili, Tsitaishvili - Kvaratskhelia, Mikautadze;
- Czechy: Stanek - Holes, Hranac, Krejci - Coufal, Provod, Soucek, Jurasek - Cerny, Schick, Hlozek.
Chcemy zdobyć doświadczenie w tym turnieju, aby stać się lepsi i w przyszłości móc konkurować z silniejszymi reprezentacjami - powiedział przed meczem z Czechami szkoleniowiec Gruzinów Francuz Willy Sagnol.
Gruzja awansowała na turniej w Niemczech po wygranych w barażach z Luksemburgiem i Grecją. We wtorek w swoim pierwszym, historycznym występie w ME przegrała 1:3 po emocjonującym i okrzykniętym "najpiękniejszym meczu turnieju" spotkaniu z Turcją.
To był mecz, który dostarczył wielu emocji, ponieważ był to pierwszy występ Gruzji na tak dużym turnieju. Być może dlatego pierwsze 20-25 minut nie było zbyt dobre, ale myślę, że mecz pozostanie dobrym wspomnieniem, ponieważ piłkarze fantastycznie zareagowali i później pokazali coś, z czego możemy być dumni - mówił Sagnol.
Największą gwiazdą reprezentacji Gruzji jest Chwicza Kwaracchelia z Napoli, który w mistrzowskim sezonie 2022/23 został wybrany najlepszym piłkarzem Serie A. W składzie jest też zawodnik Cracovii Otar Kakabadze, Nika Kwekweskiri z Lecha Poznań czy Giorgi Citaiszwili, który kiedyś występował w Wiśle Kraków i Lechu.
Czesi w swoim pierwszym spotkaniu na Euro 2024 przegrali z Portugalią 2:1. Trener Gruzinów nie lekceważy jednak sobotniego przeciwnika.
To na pewno będzie mecz z drużyną o innym profilu niż Turcja. Jeśli spojrzy się wstecz, na ostatnie 25-30 lat, to Czesi prawie zawsze dochodzą daleko w mistrzostwach Europy. Są bardzo doświadczeni i nawet, jeśli prezentują inny styl niż, to nie czeka nas łatwiejsze zadanie niż w meczu z Turcją - stwierdził Sagnol.
Gruzja zajmuje 74. miejsce w rankingu FIFA i jest najniżej sklasyfikowanym zespołem spośród uczestników Euro 2024. Czesi zajmują 34. lokatę.