Hiszpanie w serii rzutów karnych pokonali Portugalczyków 4:2 i awansowali do finału piłkarskich mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. To piętnasty taki przypadek w historii tej imprezy, kiedy o wygranej zdecydował konkurs jedenastek.
Zanim niemiecki arbiter Karl Wald w 1970 roku wpadł na pomysł, aby w przypadku nierozstrzygniętego meczu o zwycięstwie decydowały rzuty karne, zdawano się na ślepy los i rzut monetą. W ten sposób m.in. w 1968 roku do finału ME awansowali Włosi.
Po raz pierwszy w historii rzuty karne wykonywano w 1976 roku i to od razu w finale. Strzał Antonina Panenki zapewnił reprezentacji Czechosłowacji tytuł. Cztery lata później ponownie sztuką wykonywania jedenastek i zimną krwią wykazali się piłkarze tego kraju. W spotkaniu o trzecie miejsce z Włochami decydująca okazała się dziewiąta seria. Spudłował Fulvio Collovati, a Jozef Barmos zapewnił ekipie CSRS brązowy medal.
W 1984 roku seria rzutów karnych zatrzymała w drodze do finału "Duński Dynamit". Największa gwiazda tego zespołu - Preben-Elkjaer Larsen - nie wykorzystał jednej z jedenastek w półfinale z Hiszpanią. W 1992 roku fortuna uśmiechnęła się do Duńczyków. Z 11 metrów, również w serii decydującej o awansie do finału, pomylił się słynny Marco van Basten i broniący tytułu Holendrzy odpadli.
Na angielskich boiskach cztery lata później można było oglądać prawdziwy festiwal rzutów karnych - dwukrotnie w ćwierćfinałach i obu półfinałach. W ten sposób najpierw Anglicy wyeliminowali Hiszpanów (0:0; 4:2), a Francuzi - Holendrów (0:0; 5:4). Z kolei awans do finału Czesi wywalczyli kosztem Francuzów (0:0; 6:5), zaś Niemcy w półfinale okazali się lepsi od ekipy organizatorów imprezy (1:1; 6:5).
W 2000 roku z presją ponownie nie poradzili sobie gospodarze. W półfinale z Włochami Holendrzy zmarnowali dwie jedenastki w trakcie meczu i trzy w serii rzutów karnych, odpadając z turnieju (0:0; 1:3). W 2004 roku w Portugalii rzuty karne dwukrotnie decydowały o awansie do półfinału. Gospodarze pokonali Anglików (2:2; 6:5); a Holendrzy zwyciężyli Szwedów (0:0; 5:4).
Historia powtórzyła się cztery lata później w Austrii i Szwajcarii. W ten sposób do półfinału zakwalifikowały się ekipy Turcji i Hiszpanii. Mniej szczęścia i umiejętności mieli Chorwaci i Włosi. Bohaterem drugiego z tych spotkań został Iker Casillas, który obronił uderzenia z 11 metrów Daniele De Rossiego i Antonio Di Natale.
W ME w Polsce i na Ukrainie rzuty karne o awansie do kolejnej fazy decydowały dwukrotnie. W niedzielę 24 czerwca w ćwierćfinale pomiędzy Włochami i Anglią lepiej jedenastki wykonywali piłkarze z Półwyspu Apenińskiego. Na początku wydawało się, że nie będą mieli szczęścia, gdyż jako pierwszy spudłował Riccardo Montolivo, później jednak Ashley Young trafił w poprzeczkę, a uderzenie jego imiennika Cole'a obronił Gianluigi Buffon.
W środowym półfinale, w którym zmierzyli się Portugalczycy z Hiszpanami więcej szczęścia mieli obrońcy tytułu. Choć pierwszy strzał Xabiego Alonso obronił Rui Patricio, potem Iker Casillas zatrzymał strzał Joao Moutinho, a w poprzeczkę uderzył Bruno Alves.