"Wizja Sikorskiego nie ma większych szans na realizację" - komentują ekonomiści wystąpienie polskiego ministra spraw zagranicznych. Szef MSZ zaapelował w Berlinie o głębszą integrację Europy. Zastrzegł jednak, że poszczególne kraje Unii Europejskiej powinny prowadzić suwerenną politykę podatkową. Ekonomiści twierdzą, że albo podążymy drogą, którą wytyczą Niemcy i Francja, albo powinniśmy wziąć przykład z Brytyjczyków.
Możemy starać się "doszusować" do krajów rządzących teraz Unią - Niemiec i Francji - i podążać drogą, którą one wytyczą - uważają ekonomiści. To będzie jednak oznaczało konieczność przyjęcia euro, zrównania podatków i podporządkowania się wszelkim decyzjom Brukseli, Berlina i Paryża. Jest coś takiego, jak konkurencja podatkowa. Kraje, które mają wysokie stawki podatkowe, dotyka odpływ kapitału. Mają efektywny system podatkowy i to one ściągają kapitał - zwraca uwagę ekonomista Rafał Antczak.
Drugie rozwiązanie to pójście drogą Brytyjczyków, czyli pozostanie krajem stowarzyszonym z europejską wspólnotą. Nie będziemy wtedy mieli wielkiego wpływu na Unię czy na wysokość funduszy dla Polski, ale sami będziemy decydować o swojej przyszłości. Pośrednia droga, którą postulował minister Sikorski, nie istnieje - nie mają wątpliwości ekonomiści.
Wszyscy podkreślają jednak, że niezależnie od tego, którą drogę wybierzemy, w naszym interesie jest silna Unia i silna strefa euro, bo to przecież z nią głównie handlujemy.