Niemcy nie chcą zdominować Unii Europejskiej, która opiera się na partnerstwie równych krajów - zapewnił szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle, odpierając zarzuty części komentatorów, jakoby Berlin chciał narzucić Unii rozwiązania w walce z kryzysem.
Westerwelle oraz szefowie dyplomacji Polski i Grecji, Radosław Sikorski i Stawros Dimas, wzięli udział w konferencji "Berlińskie Forum Polityki Zagranicznej", zorganizowanej przez Fundację Koerbera.
W trakcie dyskusji ministrów często nawiązywano do przemówienia Sikorskiego, wygłoszonego na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Szef polskiego MSZ zaapelował w nim do Niemiec o obronę strefy euro. Prawdopodobnie będę pierwszym ministrem spraw zagranicznych, który tak mówi, ale to powiem: mniej się obawiam niemieckiej siły, niż zaczynam bać się niemieckiej bezczynności - mówił Radosław Sikorski.
Niemiecki minister zastrzegł, że "przewodzenie Unii Europejskiej nie polega na tym, że jeden czy dwa kraje niczym dyrektoriat dyktują innym krajom, co mają robić".
Integracja europejska nie jest ekskluzywnym klubem. To oferta. Jeśli jeden kraj nie chce się przyłączyć, to nie może mieć też możliwości blokowania działań innych - dodał Westerwelle. Pośrednio odniósł się on do komentarzy niektórych brytyjskich mediów, które w minionych tygodniach zarzucały Niemcom próbę "dyktatu" w polityce antykryzysowej.