W sądzie w Chicago został złożony zbiorowy pozew pasażerów polskiego boeinga, który przed rokiem awaryjnie lądował na Okęciu. Adwokaci 90 pasażerów domagają się wypłaty odszkodowań dla swoich klientów.
Międzynarodowe kancelarie adwokackie reprezentujące 90 podróżnych domagają się odszkodowań od amerykańskiej firmy, która przeprowadziła inspekcję maszyny i zezwoliła na jej wylot z Newark w New Jersey oraz od producenta samolotu - koncernu Boeing. Adwokaci argumentują, że podróżni byli przekonani, że zginą. Wielu z nich doświadcza do tej pory stresu pourazowego oraz cierpi na lęk przed lataniem. Pozew zbiorowy został właśnie złożony w sądzie w Chicago - dowiedział się korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.
W specjalnym piśmie przesłanym do redakcji RMF FM zaznaczono:
Bezpiecznik awaryjnej instalacji wypuszczania podwozia w Boeingu 767 - pilotowanym przez kapitana Wronę - był wyłączony. Była to prawdopodobnie przyczyna tego, że rok temu załodze nie udało się wypuścić podwozia. Tak brzmią wstępne ustalenia Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. W środę komisja opublikowała 12-stronicowe oświadczenie tymczasowe w sprawie. Nie jest to jeszcze raport końcowy, bo komisja nie otrzymała wszystkich zleconych przez siebie analiz i wyników badań. Przewodniczący komisji Maciej Lasek twierdzi, że prace nad wyjaśnieniem przyczyn wypadku potrwają jeszcze przynajmniej kilka miesięcy.
1 listopada 2011 r. kapitan Tadeusz Wrona wylądował bezpiecznie na warszawskim lotnisku Chopina boeingiem 767-300 bez wysuniętego podwozia. Na pokładzie było 220 pasażerów oraz 11 członków załogi. Nikt nie został ranny. Naprawa Boeinga 767-300, zwanego "Papa Charlie", okazała się nieopłacalna.