"Złożony został wniosek o unieważnienie zjazdu wyborczego partii na Dolnym Śląsku" - powiedział sekretarz generalny PO Andrzej Wyrobiec. Jak dodał, w środę dokumentem zajmie się zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej. Spotkanie ma dotyczyć nieprawidłowości w wyborach regionalnych partii nie tylko na Dolnym Śląsku, ale też w Lubuskiem.

Według Andrzeja Wyrobca do zarządu krajowego wpłynęło odwołanie kwestionujące przebieg zjazdu wyborczego w regionie lubuskim. Przewodniczącą partii została tam na kolejną kadencję Bożenna Bukiewicz, wygrywając kilkoma głosami z wiceministrem spraw wewnętrznych Marcinem Jabłońskim. W sprawie nieprawidłowości w lubuskiej PO list do premiera Donalda Tuska napisała przed kilkoma tygodniami posłanka PO Bożena Sławiak. "Nie mogę firmować swoim autorytetem działań Pani Przewodniczącej (chodzi o szefową lubuskiej Platformy Bożenę Bukiewicz), które mogę określić jako korupcyjne" - napisała.

Zarząd partii zajmie się też doniesieniami o ewentualnych nieprawidłowościach przy wyborze władz dolnośląskiej PO. W sobotę wybrano tam Jacka Protasiewicza na nowego szefa PO na Dolnym Śląsku. Pokonał on Grzegorza Schetynę 11 głosami. W tekście Newsweeka "Dolnośląskie taśmy prawdy. Praca za głos na zjeździe" czytamy, że tygodnik dotarł do nagrania, na którym słychać jak poseł PO Norbert Wojnarowski, stronnik Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów, Edwardowi Klimce, załatwienie stanowiska w KGHM; w zamian chce oddania głosu na Protasiewicza.

Protasiewicz zapewnia, że nie upoważniał nikogo do składania jakichkolwiek ofert w jego imieniu. Szef klubu PO Rafał Grupiński poinformował we wtorek, że złoży wniosek o zawieszenie w prawach członka klubu posła Wojnarowskiego. Jego zdaniem zjazd wyborczy PO na Dolnym Śląsku powinien zostać powtórzony.

Protasiewicz zaprzecza

Według rzecznika rządu Pawła Grasia poseł Norbert Wojnarowski, który na nagraniu składa dwuznaczną propozycję Edwardowi Klimce, podobnie jak wielu innych działaczy PO, pytał go kiedyś o pomoc w znalezieniu pracy. Przyszedł skarżyć się, że jego żona nie ma pracy - relacjonował. Usłyszał to, co słyszą w takich przypadkach wszyscy posłowie: Chłopie, to nie jest biuro pośrednictwa pracy. Jesteś z Dolnego Śląska, jeśli szukasz pomocy, masz tam Schetynę, masz tam Protasiewicza. Pytaj ich. Tu na pewno miejsca pracy nie znajdziesz. W kancelarii na pomoc w tej sprawie nie możesz liczyć - dodał.

Sam Jacek Protasiewicz stwierdził, że jego zdaniem nie ma podstaw do powtórzenia wyborów szefa dolnośląskiej PO. Zapewnił, że nie upoważniał nikogo, w tym Wojnarowskiego, do składania jakichkolwiek ofert w jego imieniu. Zauważył też, że rozmówca Wojnarowskiego "w dniu rozmowy miał już podpisaną umowę w KGHM, w jednej ze spółek".

W specjalnym oświadczeniu poseł Wojnarowski stwierdził, że to on padł ofiarą prowokacji. "Z dzisiejszej perspektywy widzę, że mój rozmówca celowo sprowadził ją na takie tory, chciał ode mnie coś usłyszeć. Dałem się sprowokować, poniosły mnie emocje i się zagalopowałem z tą pracą. Agitowałem na Protasiewicza, ale nigdy z nim nie ustalałem, że w zamian za głosy będziemy dawać pracę w KGHM. Wstydzę się za całą sprawę" - napisał. Zastrzegł, że jego zdaniem w samym nagraniu nie ma nic niestosownego.

Po ujawnieniu nagrań politycy PiS zaapelowali do prokuratora generalnego, aby wszczął śledztwo w tej sprawie. Niewątpliwie widać z jak patologicznymi mechanizmami mamy tu do czynienia. To jest coś więcej niż patologia. To złamanie prawa. To korupcja polityczna w czystej postaci - ocenił wiceszef PiS Mariusz Kamiński.

Solidarna Polska złożyła do prokuratora generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa płatnej protekcji. Lider tej partii Zbigniew Ziobro wezwał premiera Donalda Tuska do zadeklarowania, że nie będzie chronił swoich kolegów z Platformy przed ewentualnymi zarzutami ze strony prokuratury.

Prokuratura Generalna poinformowała we wtorek, że doniesienia związane z domniemanymi nieprawidłowościami na Dolnym Śląsku z urzędu analizuje Prokuratura Okręgowa w Legnicy.