„Dla mnie, w latach osiemdziesiątych, ofiara górników z kopalni "Wujek" była wielką latarnią wolności; składam hołd działaczom "Solidarności", którzy kroczyli ich drogą i wywalczyli dla nas wolność, niepodległość i prawdę” - powiedział w niedzielę premier Mateusz Morawiecki podczas uroczystości upamiętniających pacyfikację strajkujących górników w kopalni „Wujek”.
Dla mnie, w tamtych czasach, w latach osiemdziesiątych, ofiara górników z kopalni "Wujek" była wielką latarnią wolności - mówił premier w Katowicach. Podkreślił, że lata stanu wojennego były czasem "naznaczonym wielkimi cierpieniami wielu rodzin".
Górnicy z kopalni "Wujek" i inni, którzy stawili opór w latach stanu wojennego, "wyrywali zęby krat" tamtym oprawcom, tamtemu zniewalającemu reżimowi komunistycznemu - oświadczył premier.
Morawiecki podkreślił też swoją wdzięczność dla "Solidarności". Chciałem złożyć hołd wszystkim wielkim działaczom, bohaterom "Solidarności" tamtych lat, którzy kroczyli drogą górników z kopani "Wujek" i wywalczyli dla was wolność, niepodległość i prawdę - powiedział.
Jak poinformował szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk, w związku z 37. rocznicą pacyfikacji Wujka premier przyznał świadczenia specjalne 17 rannym górnikom. Jest to 11 nowych świadczeń, a w sześciu przypadkach zwiększenie dotychczasowych.
O upamiętnianiu górników z Wujka mówił też szef Solidarności Piotr Duda. "Górnicy z Wujka to nasi bohaterowie, bo dali wolność: tę związkową, aby pracownik był traktowany nie jak przedmiot, a jak podmiot - ale także dali wolność w całej przestrzeni naszej ukochanej ojczyzny. I hańbą, i wstydem jest dla włodarzy Warszawy, że dla bohaterów z Wujka nie ma miejsca w przestrzeni publicznej w naszej ukochanej stolicy" - mówił Duda.
37 lat temu, 16 grudnia 1981 r., w czasie pacyfikacji strajku w Kopalni Węgla Kamiennego Wujek w Katowicach milicja użyła broni palnej; zginęło dziewięciu górników, wielu zostało rannych. Śmierć górników kopalni Wujek była największą tragedią stanu wojennego.
Według ustaleń specjalnej komisji sejmowej, tzw. komisji Rokity, powołanej w 1990 roku do badania zbrodni okresu PRL, tamto śledztwo prowadzone było z naruszeniem prawa. Sprawę wznowiono po upadku komunizmu. W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie b. dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył od 3,5 do 4 lat więzienia. To C. dał sygnał do otwarcia ognia - wynika z procesu.
Według sądu, w sposób niewątpliwy w toku procesu ustalić można było jedynie, że oskarżeni działali wspólnie oraz że w wyniku działań niektórych z nich, a za wiedzą pozostałych, śmierć ponieśli górnicy. Zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał i zabił lub ranił górników.
Wniesione kasacje oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.
W oddzielnym procesie odpowiadał gen. Czesław Kiszczak, oskarżony o przyczynienie się do śmierci górników w Wujka. Jego proces toczył się przed warszawskim sądem. Pierwszy proces ruszył w 1994 r. - w 1996 r. SO uniewinnił Kiszczaka. W 2004 r. skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 r. sprawę umorzono z powodu przedawnienia. W 2011 r. ponownie Kiszczaka uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie, który zwracał sprawy do SO. Kiszczak zmarł w listopadzie 2015 r.
Opracowanie: