Jessica Pegula dopiero po raz pierwszy w karierze powalczy w wielkoszlemowym finale. Aryna Sabalenka ma w dorobku dwa triumfy w Australian Open, ale akurat w Nowym Jorku przed rokiem w finale przegrała. Przed nami ostatni w tym sezonie wielkoszlemowy finał w kobiecym tenisie. Początek emocji o 22:00.

Skład finału może być dla polskich fanów trochę rozczarowujący z uwagi na brak Igi Świątek, ale tak naprawdę w najważniejszym meczu US Open zagrają zawodniczki, które w ostatnich tygodniach prezentowały naprawdę świetną formę. Zresztą nie tak dawno spotkały się w finale imprezy w Cincinnati. Sabalenka wygrała 6-3, 7-5.

Podczas nowojorskiej imprezy obie przez kolejne rundy przechodziły w z dużą pewnością. W drodze do finału straciły tylko po jednym secie. Białorusinka musiała nieco dłużej popracować w meczu trzeciej rundy z Jekateriną Aleksandrową. Amerykanka przegrała seta dopiero w półfinale z Karoliną Muchovą.

O ile dla Sabalenki wielkoszlemowy finał to żadna nowość, bo w dorobku ma dwa triumfy w Australian Open czy przegrany przed rokiem finał US Open, to Pegula w meczu o taką stawkę dopiero zadebiutuje. Dotychczas barierą nie do przejścia był dla niej wielkoszlemowy ćwierćfinał. Teraz w końcu poradziła sobie z tą przeszkodą wygrywając zresztą z Igą Świątek. W pojedynku z Muchovą udało się pójść za ciosem, ale czy Amerykankę stać na zwycięstwo w całym turnieju? Komentator Eurosportu Dawid Żbik wierzy, że tak, choć zaznacza:

Mówienie o Sabalence nie jako o faworytce jest złe. Moim zdaniem jest faworytką i była nią od początku turnieju. Rozkręca się z meczu na mecz, ale uważam, że Pegula może jej zagrozić. Oczywiście doświadczenie przemawia za Białorusinką. To jest jednak wielkoszlemowy finał, amerykańska publiczność. Nie możemy mówić, że Sabalenka to stuprocentowa faworytka. Pegula rozgrywa turniej życia. Ostatnie tygodnie ma fenomenalne. Początek sezonu miała słaby, zmieniła trenera. Teraz po raz pierwszy przebiła granicę wielkoszlemowego ćwierćfinału, przeszła do półfinału. Dlaczego miałaby nie przebić tego sufitu po raz trzeci?

Na korzyść Sabalenki przemawiają jej dotychczasowe pojedynki z Pegulą. Białorusinka wygrała pięć z siedmiu takich meczów. Bez względu na finałowe rozstrzygnięcie Sabalenka pozostanie wiceliderką rankingu WTA. Pegula będzie od poniedziałku zajmować w tym zestawieniu trzecie miejsce. Liderka się nie zmieni. Światowym numerem jeden cały czas jest Iga Świątek.

Opracowanie: